O mnie

Moje zdjęcie
jestem młodą, zwariowaną dziewczyną :D kocham śpiewać, tańczyć, grać na gitarze, moje hobby? mecze siatkówki i zakupy,! ♥

wtorek, 12 lutego 2013

siedem.


-Co to kurwa mać ma znaczyć?!! – Spojrzałam przerażona na siatkarza, który wpadł do mojego gabinetu.
-Ale o co Ci chodzi? – Usiadłam na krześle przy swoim biurku i próbowałam się uspokoić.
-O Ciebie i Zbyszka!
-No i co z tego? Już nie możemy być razem?
-Nie!
-Weź stąd wyjdź!
-Jeszcze się policzymy, mała!
-Spadaj Michał! – Pokazałam mu kulturalnie środkowy palec i wyszedł z mojego biura, a w zasadzie wybiegł. Od tego incydentu nie mogłam się na niczym skupić. Zadzwoniłam nawet do Izy, która natychmiast kazała mi powiedzieć o wszystkim Zbyszkowi. Nie chciałam go denerwować, więc zgodziłam się tylko na rozmowę z Bartkiem.
Koło 12 wpadł do mnie Zbyszek. Jak się okazało, załatwił sobie wolne od Nawrockiego na późniejszym treningu i chce mnie gdzieś zabrać. Oczywiście zgodziłam się, w końcu Zbysiowi się nie odmawia. Zdecydowałam się, że dziś powiem Zbyszkowi o tej sprawie z Michałem. Nie mogłam tego tak dłużej ignorować. Wkurzało mnie to już.
Koło 13 byliśmy już w domu. Izka, jako że miała cały dzień wolny, ugotowała pyszny obiad. Zjedliśmy razem ze Zbyszkiem i Bartkiem w miłej atmosferze. Po obiedzie razem ze Zbyszkiem zaczęliśmy sprzątać, a Iza i Bartek poszli do salonu.
-Miś, a gdzie Ty mnie zabierasz?
-Tajemnica słońce. – Uśmiechnął się dając mi buziaka w czoło.
-No ale ja nie wiem, w co się mam ubrać – Udałam obrażoną.
-Tak, żeby Ci było wygodnie. – Przytulił się do moich pleców.
-Ale Ty jesteś. – Odwróciłam się do niego przodem i wygięłam usta w podkówkę.
-Kochany? – Uśmiechnął się zajebiście seksownie.
-Marzenia.
-Ej!
-Co?
-Obraziłem się. – Spojrzałam na niego i wspięłam się wysoko na place. Dałam mu delikatnego a zarazem słodkiego buziaka uśmiechając się.
-No dobra, nie gniewam się już. – Uśmiechnął się dając mi buziaka.
-To w co mam się ubrać?
-We wszystkim Ci będzie pięknie. Więc szykuj się. – Dał mi buziaka popychając mnie do pokoju. – Przychodzę za 30 minut i masz być gotowa!
-A spadaj! – Wystawiłam mu język nim jeszcze wyszedł.
Poszłam do swojego pokoju i zajęłam się jakoś doprowadzeniem siebie do porządku. Wyprostowałam włosy i związałam w wysoki kucyk. Pomalowałam się delikatnie. Powędrowałam w stronę mojej kochanej szafy, w której i tak nic ciekawego nie znalazłam.
-Izuś, ratuj! – Wydarłam się na całe mieszkanie, ale mogę się założyć, że Zbyszek też usłyszał. Po chwili wparowała do mojego pokoju.
-Co się drzesz kobieto? W ciąży jesteś?!
-Izka, ale skąd wiesz? – Spojrzałam na nią całkiem poważna, a jej mina wyglądała świetnie.
-Cholera! Nie mów, że z Bartmanem.
-No raczej nie z Tobą!
-O kurwa! Idź do niego!
-Dobra, ale najpierw mi znajdź jakieś ubranie.
-Ok, to musi być coś ładnego, seksownego. – Zaczęła szperać w mojej szafie. Po kilku minutach na moim łóżku leżał już ładny zestawik.
-Dzięki słońce. Przebieram się i idę.
-Nie ma za co. To ja idę do siebie. – Dała mi buziaka i wyszła z pokoju. No a ja miałam w co się ubrać. Chyba mi Boże wybaczysz to drobne kłamstwo? Uśmiechnęłam się i szybko ubrałam. Po chwili byłam już gotowa. Usłyszałam głos Zbyszka w przedpokoju. Wyszłam z pokoju i uśmiechnęłam się do niego. Zaraz ze swojego pokoju wypadła Izka.
-Eeee, cześć Zbyszek. – Spojrzała na mnie wielkimi oczami – a co Ty tu robisz?
-Porywam moją dziewczynę. – Uśmiechnął się do mnie – Widzę, że jednak znalazłaś jakieś ładne ubranie.
Roześmiałam się głośno i spojrzałam na Izkę strzelającą facepalma.
-Tee a jej co? – Zbyszek spojrzał na mnie a później znów na Ize.
-Nie chcesz wiedzieć – zaśmiałam się i pociągnęłam go w stronę drzwi. Zeszliśmy na parking i wsiedliśmy do samochodu Zbyszka. Dalej próbowałam go wypytać, gdzie mnie zabiera, ale on milczał jak zaklęty. Cała droga minęła nam szybko na rozmowie, wygłupianiu się. Jechaliśmy około 40 minut. Kiedy samochód się zatrzymał i wyszłam z samochodu zaparło mi dech w piersiach. Znajdowaliśmy się w cudownym parku. Stałam i wpatrywałam się w małe jeziorko po którym pływały łabędzie. Zbyszek wyjął z samochodu koc i koszyk i złapał mnie za rękę.
-Podoba się? – Poczułam jego usta na swoim uchu.
-Jest przepięknie. Dziękuję. – Uścisnęłam jego rękę i ruszyliśmy w poszukiwaniu dobrego miejsca na nasz piknik. Poczułam się jak małe dziecko. Biegłam po zielonej trawie, śmiejąc się niemiłosiernie głośno. A Zbyszek? Zbyszek śmiał się ze mnie rozkładając koc na środku wielkiego placu. Słońce miło muskało moje ciało. Po kilku chwilach podziwiania miejsca, do którego zabrał mnie Zbyszek, wróciłam do niego i niemalże rzuciłam się w jego ramiona.
-Zbysiu, Zbysiu, ale Ty jesteś wspaniały!
-Jak Ty taka kochana jesteś, to chyba częściej będę Ci robił takie niespodzianki. – Wyszczerzył się ukazując mi rządek białych zębów.
-Bartman! Ty to byś tylko korzyści czerpał!
-No a jak! – Zaśmiał się powalając mnie na kocyk i kładąc się obok. Patrzył na mnie z takimi ognikami w oczach, jakby chciał mnie zjeść. Uśmiechałam się szeroko. Jego zielone oczy były wlepione w moje. Nagle do mojej głowy wkradł się również Kubiak. Moja mina zrzedła, co nie uszło uwadze Zbysia.
-Mała, co się dzieje?
-Zbyszek, bo ja Ci muszę coś powiedzieć.. – Spojrzałam na niego pełna obaw. Podniosłam się do pozycji siedzącej i wpatrywałam się w jezioro przed nami.
-Ej, co się dzieje, zaczynam się martwić. – Delikatnie złapał mnie za rękę, jakby się czegoś obawiał. Odtrącenia?
-Zbyś.. – Popatrzyłam na niego, kiedy przekręcił moją głowę w swoją stronę.
-Mów słońce.
-Bo chodzi o Kubiaka…
-O niego? A co się dzieje?
-No bo mu chyba się nie podoba, że jesteśmy razem… - Tak zaczęłam swoją opowieść, która zajęła mi dobrych parenaście minut. Kiedy skończyłam spuściłam głowę w dół i bawiłam się pierścionkiem na moim palcu. Zobaczyłam, że Zbyszek wstaje, ale tylko po to, żeby zaraz usiąść za mną i przytulić się do moich pleców. Jego oddech delikatnie muskał moją szyję.
-Jesteś zły?
-Może troszkę, za to, że powiedziałaś mi dopiero dziś. A co gdyby Ci chciał coś zrobić.
-Kurek wiedział, a jak przystało na mojego braciszka, obroniłby mnie. – Uśmiechnęłam się.
-Ale ja nie wiem co bym zrobił jakby Ci się coś stało. – Poczułam mocniejszy uścisk i jego dłonie na moim brzuchu.
-Jesteś kochany. I nie wściekasz się na swojego przyjaciela? – Spojrzałam na niego kątem oka.
-To już nie jest mój przyjaciel. – Po tych słowach to ja wtuliłam się w niego bardzo, bardzo mocno. Po chwili milczenia odezwał się mój brzuch, na co Bartman wybuchł śmiechem.
-No nie śmiej się! Chcesz mnie zagłodzić Bartman? Aż taka gruba jestem? – Zaśmiałam się na co on tylko popukał mnie po czole. Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy otworzył koszyk stojący obok nas. Niemalże po sekundzie rzuciłam się na nutellę i truskawki.
-Tee Panie Bartman, czy aby nie zaczerpnąłeś małej wiedzy o moich upodobaniach żywieniowych od Izki? – Zaśmiałam się.
-Może troszkę. Do Igły miałem dzwonić ale Izka bliżej.
-Oj Bartman, Bartman, wiesz jak dogodzić kobiecie – Powiedziałam, nie zastanawiając się nad sensem tych słów, kiedy się już zajadałam. Dopiero po chwili wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem.
-Świntuszek z Ciebie, Lenko. – Zaśmiał się słodko Zbyszek wkładając mi do buzi kawałek truskawki.
-A ten tylko o jednym. – Wystawiłam mu język. Siedzieliśmy i miło nam się rozmawiało. Nagle podeszła do nas jakaś kobieta. Wysoka, szczupła, długie brązowe włosy, zielone oczy. Ubrana w śliczną, koronkową sukienkę z stylowymi okularami przeciwsłonecznymi.
-Zbyszek?! – Odezwała się dziewczyna. Głos też miała milutki.
-Karola? – Taa dowiedziałam się jak ma na imię kobieta, która właśnie tuli się do mojego chłopaka???!!!
-Czemu się nie odzywałeś?
-Mała, tęskniłem za Tobą. A nie odzywałem się, bo mam teraz dużo treningów – Zaraz, zaraz, wydaje mi się czy on powiedział do niej mała?
-Jasne, jasne. I tak Cię kocham – Odpowiedziała mu z uśmiechem na ustach. Nie no, ale tego już za wiele. Postanowiłam zainterweniować. Wstałam i podeszłam do nich.
-Kochanie, może mi przedstawisz tą uroczą panią? – Powiedziałam przesłodzonym tonem patrząc na Zbyszka, jakbym chciała go udusić. A co, w końcu miałam taką ochotę !
-Aaaa, Leeenkaa, bo too jest … 



~*~ 


No to możecie mnie zabić.... 
Nie dodałam postu od... sama nie chce się przed sobą przyznać. 
Przepraszam Was bardzo, ale miałam urwanie głowy w szkole. Koniec semestru i takie tam.
Teraz mam ferie, wiec nowy rozdział powinien pojawić się w tym tygodniu :)


a teraz co do rozdziału :)
zgadnie ktoś kim jest nieznajoma piękność ? ^^
podoba Wam się zły Kubiaczek ?:D 
A czy ten Zbysiu jest jak Zbysiu? 

Jeśli macie jakieś uwagi, prośby o dedykacje rozdziału, natchnienia dla mnie piszcie : 8021383

http://ask.fm/ilikeit8

całuję, lovely ;**

oglądaliście dzisiejszy mecz ? gratulujemy ZAKSIE :D 

środa, 23 stycznia 2013

sześć!


Szybko odwróciłam się i zobaczyłam koszmar mojego życia – Tomka! A on perfidnie uśmiechał się i patrzył na mnie obleśnym wzrokiem.
-Ślicznie wyglądasz. Mam nadzieję, że zdałaś.
-Nic Ci do tego – rzuciłam szybko i wstałam z ławki. Złapał mnie za rękę i z powrotem na niej posadził.
-Siedź tu jak do Ciebie mówię – Powiedział wkurzony – nie wiem co Ty sobie myślisz! Jak w ogóle śmiałaś mnie zostawić, co? Źle Ci było?
-Tomek daj spokój… - Szepnęłam. Wstałam i szłam w kierunku uczelni. Złapał mnie za rękę i mocno ścisnął. –Ała! – Pisnęłam głośno. Zobaczyłam zbliżającego się Zbyszka. Spojrzałam na niego ze łzami w oczach a on szybko podbiegł. Odepchnął Tomka ode mnie i delikatnie złapał za rękę. Spojrzał mi w oczy jakby pytając czy „to on”? Kiwnęłam delikatnie głową i usiadłam na ławce. Zbyszek zaczął tłumaczyć Tomkowi, że jeszcze raz się do mnie zbliży, a pożałuje.
-Jeszcze będziesz moja – Rzucił na odchodne i poszedł w drugą stronę. Przede mną od razu znalazł się Zbyszek. Kucnął i delikatnie objął mnie w pasie.
-Heej, maleńka. Będzie dobrze. Uśmiechnij się – Podniósł mój podbródek delikatnie do góry a ja wysiliłam się na delikatny uśmiech w jego stronę.
-Będzie – Szepnęłam cicho. Zbyszek wstał i podał mi rękę. Złapałam ją delikatnie i wstałam z ławki. Ruszyliśmy w stronę samochodu. Kiedy zauważyłam, że Zbyszek wyciąga z samochodu wielki bukiet czerwonych tulipanów, humor od razu mi się poprawił. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy pod blok Izki. Wyszliśmy z samochodu i pomaszerowaliśmy do mieszkania, w którym panował niesamowity bałagan.
-Izka, cho no tu! – Krzyknęłam śmiejąc się z miny Zbyszka. Po chwili z pokoju wyłoniła się Iza, która na widok Zbyszka uśmiechnęła się szeroko. Podeszła do niego i przywitała się. Brunet wyprzytulał ją z całych sił. Poszliśmy ze Zbyszkiem do kuchni po kawę, a Iza kończyła pakowanie. Kiedy wypiliśmy kawę i ja poszłam się przebrać. Zbyszek zniósł walizki do samochodu a my z Izą zamknęłyśmy mieszkanie i zeszłyśmy na dół. Zdecydowaliśmy się odwiedzić jeszcze Krzyśka i zostawić mu Izy klucze. Po chwili byliśmy już pod ich domem. Wyskoczyłam z samochodu i poleciałam szybko w stronę podwórka. Usłyszałam za sobą jedynie śmiechy Izy i Zbyszka. Wleciałam do domu Krzyśka i spotkałam na swojej drodze małego Kubusia.
-Słoneczko! – Uśmiechnęłam się szeroko i wzięłam go na ręce. Był taki kochany. Uśmiechał się bawiąc się moimi włosami. Zaraz wyłonił się Krzysiek i Iwonką. Uśmiechnęli się, gdy tylko mnie zobaczyli. Przywitałam się z nimi i zapowiedziałam, że mają gości. Do domu weszli właśnie Iza ze Zbyszkiem.
-Zbyszek? Bracie jak ja Cię dawno nie widziałem! – Zaśmiał się Krzysiek i poleciał wyściskać Zbyszka.
-Krzysiu, nie przy kobietach i dziecku! – Z udawanym oburzeniem powiedział Bartman. A my momentalnie wybuchliśmy śmiechem. Nawet Kubuś. Przeszliśmy do salonu, gdzie Zbyszek oczywiście musiał wypaplać, że zdałam na piątkę. Wypiliśmy herbatę i oznajmiliśmy mojemu bratu, że Iza jedzie do Bełka a on ma podlewać kwiatki. Poszliśmy usiąść do ogrodu a Zbyszek z Krzyśkiem gdzieś się ulotnili. Poleżałyśmy na leżakach rozkoszując się słoneczkiem. Chłopaki wrócili po chwili a my zaczęliśmy się zbierać w drogę. Krzysiek chciał jeszcze pogadać więc poszłam z nimi na huśtawkę.
-Mała, Zbyszek mi powiedział co się dziś stało -  Szepnął obejmując mnie ramieniem.
-I dobrze. Bo ja nie chcę o tym mówić. Tomek to skończony rozdział. A teraz zaczynam nowy, dużo lepszy -  Uśmiechnęłam się momentalnie, myśląc o Zbyszku.
-Nie schrzań tego! – Krzysiek dźgnął mnie w bok.
-Ale czego? – Udawałam zdziwioną.
-On się Tobą zaopiekuje. Zależy mu na Tobie słońce. – Dał mi buziaka w czoło.
-Krzysztofie Ignaczak! Czy Ty zawsze musisz wszystko wiedzieć? – Zaczęłam się śmiać i go łaskotać. Po chwili oboje spadliśmy z huśtawki na trawę. Śmialiśmy i wygłupialiśmy się jak małe dzieci.
-Ej Krzysiek, to jest Twoja żona! – Krzyknął roześmiany Zbyszek stojący z Iwoną na tarasie.
-Ale drugiej mojej kobiety nie będę długo widział! – Zaśmiał się Krzysiek pomagając mi wstać. Skierowaliśmy się w stronę domu. Pożegnaliśmy się z wszystkimi i poszliśmy w stronę samochodu. Usiadłam z przodu, koło Zbyszka a Izka wskoczyła na tylne siedzenie. Już po chwili mijaliśmy tablicę „Rzeszów żegna”. Podróż minęła bardzo szybko. Koło 21 byliśmy na miejscu. Zbyszek jak przystało na gentelmana wziął walizki a my poszłyśmy na górę. Otworzyłam drzwi do mieszkania w którym zastaliśmy Kurasia siedzącego na kanapie z miską chipsów, popcornu, puszkami z piwem.
-Cześć Bartuś! Nie uwierzysz, spotkaliśmy trenera Nawrockiego i przyszedł z nami! – Krzyknęłam głośno. Momentalnie Bartek wszystko schował pod kanapę a my zachodziliśmy się ze śmiechu.
-Hahahahaha, dobre Lenka! – Krzyknął Bartman i przybił mi pionę. Weszliśmy do mieszkania a za nami nieśmiało podążała Iza.
-Bartuś, chodź tu na chwilę. – Zawołałam Kurka – To jest Iza, moja przyjaciółka, a to Izuś najgorszy siatkarz PGE Skry Bełchatów a w dodatku mój najlepszy przyjaciel.
-Ej! – Naburmuszył się Bartek. – Jestem najlepszy!
-Chciałbyś młody – Zaśmiał się Zbyszek. – Ej mała chodź do mnie. – Spojrzał na mnie Zbyszek puszczając mi oczko.
-Okej, zrobimy jakąś kolację i Was zawołamy. Bartek pokaż Izie jej pokój i pomóż się rozpakować – Uśmiechnęłam się znacząco do siatkarza a sama ruszyłam z Bartmanem do jego mieszkania.
W mieszkaniu na szczęście nie zastaliśmy Kubiaka z czego się cieszyłam. Poszliśmy do kuchni i zabraliśmy się za przygotowanie spaghetti a’la Lena&Zbyś. Kiedy makaron już był w wodzie a sos spokojnie się robił usiadłam na blacie i przyglądałam się jak Zbyszek radzi sobie w kuchni. Uśmiechałam się do niego. Stanął przede mną i uśmiechnął się.
-A panience, co tak wesoło? – Spojrzał na mnie obejmując mnie w pasie.
-Bo pana widzę – Odpowiedziałam wesoło.
-A lubi Pani na mnie patrzeć? – Spytał zadziornie.
-Nawet Pan nie wie, jak bardzo. – Oparłam swoje czoło o jego.
-A co Pani powie na to? – Spytał i musnął ustami, moje usta.
-Pan to ma zmysłowe usta – Delikatnie go pocałowałam.
-Pani wcale nie gorsze – oddał pocałunek i delikatnie mnie do siebie przyciągnął. Uśmiechałam się całując go delikatnie. Ręką błądził po moich plecach. Przymknęłam oczy delektując się smakiem jego ust.
-Możemy być razem? – Usłyszałam cichy szept nad swoim uchem. Kiwnęłam głową przytulając się do niego. Muskał delikatnie moje ucho.
-Misiu..
-Cii mała.. – Uśmiechał się nie przerywając swojej ulubionej czynności.
-Ale Zbysiu..
-Lenkaa..
-Cholera jasna Bartman zaraz spalisz kolacje! – Wydarłam się głośno a on w końcu zrozumiał co chciałam mu przekazać. Uśmiechnęłam się widząc jego minę, kiedy zabrał się za ratowanie jedzenia.
-Idę po Kurasia i Izie. – Przesłałam mu buziaka i ruszyłam do mieszkania naprzeciw. Otworzyłam drzwi i weszłam do mieszkania. Nie słyszałam nikogo więc poszłam do pokoju Kurka, ale go tam nie było. Za swój kolejny cel obrałam pokój Izy. Bingo! Zobaczyłam ich na łóżku śmiejących się jak opętani. Zdziwiło mnie to, bo Iza jeszcze godzinę temu była strasznie nieśmiała. Przerwałam im zabawę i zaprosiłam do mieszkania Zbyszka. Kiedy dotarliśmy na stole już stało pyszne spaghetti. Szybko zjedliśmy kolacje i udaliśmy się do siebie w drzwiach mijając Michała z jakąś laską. Nie spodobała mi się. Pusty plastik i tyle. Zbyszkowi chyba też nie przypadła do gustu, bo po chwili stał już w drzwiach mojego pokoju z paczkami chipsów i laptopem pod pachą.
-Oglądamy film! – Krzyknął uradowany i rzucił się na moje łóżko.
-Ej to Ty to rozkładaj a ja idę pod prysznic.
-A mogę z Tobą?
-Chciałbyś. – Wyszczerzyłam się i zaczęłam szukać w szafie jakiejś koszulki i spodenek.
-Nawet nie wiesz jak!
-Zboczuch!
-Bartman starczy! – Wyszczerzył się.
-A spadaj – Zaśmiałam się i ruszyłam do łazienki. Wyszłam po kilkunastu minutach i weszłam do pokoju. Zbyszek oglądał zdjęcia które stały na szafeczce.
-A ze mną gdzie zdjęcie? – Powiedział ze smutną miną.
-Nie zrobiliśmy jeszcze. – Uśmiechnęłam się do niego. Zauważył małe zdjęcie, które ostatnio robiłam na studia. Ładnie na nim wyszłam i zauważyłam, że jemu też się spodobało. Wyjął portfel i wsadził zdjęcie do małej kieszonki z przodu. Uśmiechnęłam się na ten gest z jego strony. Padliśmy na łóżko. Zbyszek objął mnie ramieniem i położył laptopa na naszych kolanach. Zbyszek puścił „Nietykalnych”. Uwielbiam ten film, i jak się okazało Zbyszek też. Co chwilę śmialiśmy się jak szaleni jedząc chipsy i rzucając się nimi. Po filmie leżeliśmy długo rozmawiając. Kiedy już zasypiałam, poczułam jak Zbyszek próbuje wstać. Otworzyłam oczy i spojrzałam na jego zatroskaną twarz.
-Zbyś..
-Co jest słońce?
-Zostań – Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się i wstał, aby zdjąć spodnie i bluzę. Położył się obok mnie i mocno przytulił. Momentalnie zapomniałam o wszystkich trudach tego długiego dnia i zasnęłam.


***

Poczułam delikatnie pocałunki na swoim ramieniu. Uśmiechnęłam się otwierając oczy, i odwróciłam głowę w stronę uśmiechniętego Zbyszka.
-Dzień dobry piękna – Uśmiechnął się i pocałował mnie delikatnie. Odwzajemniłam pocałunek.
-Cześć Zbysiu. Która godzina? – Powiedziałam, powoli wstając z łóżka.
-Po 7. Jedziesz ze mną na halę?
-Jasne. Za 10 ósma pod Twoim mieszkaniem. – Uśmiechnęłam się i zaczęłam szukać ubrań. Zbyszek poszedł do siebie. Ja ubrałam się, umyłam zęby i wyprostowałam włosy. Delikatnie się pomalowałam i poszłam coś zjeść. Przywitałam się z Bartkiem i zjedliśmy razem śniadanie. Wzięłam torebke, ubrałam buty i czekałam na Zbyszka. Punktualnie o 8 byliśmy na hali. Pod szatnią nie było już nikogo więc pożegnaliśmy się długim pocałunkiem. Zobaczył to Kubiak, którego twarz wyrażała straszną złość. Poszłam do swojego gabinetu i zaczęłam przeglądać papiery, które leżały na moim biurku.
-Co to kurwa mać ma znaczyć?!! – Spojrzałam przerażona na siatkarza, który wpadł do mojego gabinetu.


~*~

Dziękuję Wam wszystkim za cudowne komentarze ! 
Jesteście wspaniali!
a rodział pisany bez weny, więc przepraszam :)

mam jeszcze pytanie, czy ktoś z Was chciałby być informowany przez GG o nowym rozdziale? 
Jeśli tak, proszę zostawiajcie tu swoje numery, albo piszcie w wiadomościach :)

miłego czytania ! ;*

Wasza lovely;*

środa, 16 stycznia 2013

Pięć!


Weszłam do swojego pokoju. Poczułam zapach zapiekanki. Cholera, jeszcze przez tego idiotę spalę obiad, przemknęło mi przed myśl. Szybko poszłam do kuchni i wyjęłam zapiekankę. Poczułam na sobie czyjś wzrok. Odwróciłam się, w drzwiach stał Bartek. Starałam się do niego uśmiechnąć, ale jakoś mi to nie wyszło.
-Co się stało? – Zapytał. Kurde, skąd on mnie tak dobrze zna? Spytałam samą siebie.
-Później pogadamy – Odpowiedziałam cicho i zaczęłam nakładać zapiekankę na talerze. – Zanoś to do pokoju. – Poleciłam Bartkowi, kiedy nałożyłam już trzy duże porcje i małą dla siebie. Wzięłam widelce i poszłam za nim. Weszłam do salonu z przyczepionym sztucznym uśmiechem. Miałam nadzieję, że Zbyszek się nie połapie, że coś ze mną nie tak.
-Smacznego – Powiedziałam siadając koło Bartka. Zaczęłam jeść, ale jakoś odeszła mi ochota. Słuchałam rozmowy siatkarzy o późniejszym treningu, ale jakoś się nie odzywałam.
-Ej mała, co jest? Nic nie zjadłaś. Źle się czujesz? – Zapytał Zbyszek przypatrując się mi dokładnie.
-Nie, nic mi nie jest – Uśmiechnęłam się lekko. – Może po prostu jestem trochę zmęczona. Zbyszek wstał i podał mi swoją dłoń. Spojrzałam na niego pytająco.
-Chodź, biorę Cię na spacer – Uśmiechnął się czule.
-Zbysiu… Nie chce mi się… - Spojrzałam na niego i zatrzepotałam rzęsami.
-Nie gadaj tyle, idziemy. Chcesz się przebrać, czy tak idziesz? – Spojrzał na mnie zadziornie i niebezpiecznie szybko się zbliżał.
-15 minut! – Krzyknęłam i uciekłam do pokoju. Przebrałam się w to żeby było mi wygodnie na treningu, włosy spięłam w koczek, podmalowałam oko. Wyszłam z pokoju a tam stał Zbyszek ze swoją torbą treningową.
-Gotowa? – Uśmiechnął się do mnie podając Bartkowi swoją torbę.
-Tak – Uśmiechnęłam się. Zauważyłam, że Michał zniknął, ale jakoś tym się nie przejmowałam.
-To idziemy. Bartek weźmie moją torbę, a my pójdziemy od razu na halę. – Uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech i dałam Bartkowi buziaka w policzek. Wyszliśmy z mieszkania. Szybko dotarliśmy do pobliskiego parku. Starałam się nie myśleć o incydencie z Michałem o przy Zbyszku udawało mi się to w 100%!
Śmialiśmy się i wygłupialiśmy jak małe dzieci. Na końcu poszliśmy na lody. Zbyszek nie wziął, bo jak to ujął, Nawrocki by mu jesień średniowiecza zrobił jakby się dowiedział. Mi za to kupił wielkie owocowe lody.
-Jak dziecko – Uśmiechnął się do mnie, kiedy ubrudziłam się na buzi lodami. Delikatnie starł palcem loda i dał mi buziaka.
-Tatoo… - Spojrzał na mnie jak na kosmitkę. – chcę na barana! – Zaczęłam się śmiać, ale Bartman był bardzo chętny. Szybko wskoczyłam mu na plecy i oplotłam nogami w biodrach. Podobało mi się oglądanie świata z takiej wysokości. Ci siatkarze to fajnie mają. Po chwili dotarliśmy na halę. Zbyszek poszedł do szatni, a ja zaczęłam wyciągać kosz z piłkami ze schowka. Zaraz na treningu pojawił się Nawrocki. Po nim na hale zaczęli wchodzić siatkarze Skry. Odnalazłam wzrokiem Bartka i mu pomachałam. Uśmiechnął się. Trening minął szybko jako że trener nie chciał ich męczyć przed jutrzejszym meczem z Jastrzębskim Węglem – byłym klubem Zbyszka i Michała. W domu byliśmy ok. 21. Szybko poszłam się wykąpać a Kurek zrobił kolację. Kiedy weszłam do kuchni nakładał jajecznicę na talerze. Usiadłam do stołu a on od razu zaczął swoje przesłuchanie.
-Co się dziś stało?
Opowiedziałam mu całą historię. Był nieźle wkurzony. Poszłam do swojego pokoju, wyjęłam telefon i napisałam do Zbyszka : Dobranoc, słodkich snów:*.
Po chwili przyszła odpowiedź : Jeśli mi się przyśnisz, to będą słodkie. Dobranoc :*
Z uśmiechem na ustach oddałam się w ramiona Morfeusza.

 ***

-Mała, wstawaj. – Poczułam jak ktoś mą potrząsa. Leniwie otworzyłam oczy i się przeciągnęłam. Spojrzałam na Bartka stojącego nade mną i się uśmiechnęłam.
-Czemu mnie budzisz? – Spytałam z udawanym oburzeniem.
-Bo jest już 13. A o 17 jest mecz. A o 15.30 musimy być na hali. A ja zrobiłem obiad. A Ty zanim się ogarniesz to minie godzina. Ale Ty zajebiście wyglądasz. – Wyszczerzył się na co ja wybuchłam śmiechem.
-hahahaha Kurek kocham Cię! – Śmiałam się a on mnie jeszcze bardziej łaskotał.
-Dość! Bo nie zdążymy. - Uśmiechnęłam się kiedy mnie puścił. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, umyłam zęby. O resztę będę się martwić potem. Poszłam do kuchni, gdzie na stole stała moja kochana pomidorówka. Podziękowałam Bartkowi i zabraliśmy się za jedzenie. Przez tego idiotę zakrztusiłam się kilka razy. Po skończonej zupie, poszłam do siebie. Ubrałam to. Poszłam do łazienki, wyprostowałam włosy, pomalowałam się delikatnie. Zerknęłam na swój telefon. Ale jak to 15.15? Cholera, już ta godzina? Umm, 15.15, ktoś o mnie myśli. Zaśmiałam się sama z siebie, ale nagle przyszedł sms. Od kogo? Tak, tak, od Zbyszka. Uśmiechnęłam się do siebie czytając: Mam dla Ciebie prezent. Podejdź po naszej rozgrzewce pod szatnię. Uśmiechnęłam się. Co on kombinuje? Zaczęłam zbierać swoje rzeczy do torebki. Wyszłam z pokoju. Bartek już ubierał buty. Uczyniłam to samo i już po chwili jechaliśmy na halę. Weszliśmy tylnym wejściem. Poszłam do prezesa odebrać jakieś papiery. Później miałam się wziąć za ich uzupełnianie. Koło 16 na hali pojawili się Jastrzębianie. Wyszłam z gabinetu Piechockiego i udałam się do Nawrockiego. Miałam mu przekazać papiery do podpisania. Usiadłam na ławce i patrzyłam jak hala się zapełnia. Uśmiechnęłam się kiedy machał mi Michał Łasko, dobry kolega Krzyśka. Odmachałam mu. Drużyny właśnie zeszły do szatni. Mój telefon zawibrował. Sms: Za 10 minut. Ale on jest głupi. Co on to odwala. Po kilku minutach wszyscy zaczęli wychodzić na hale. Uznałam, że już mogę iść. Stanęłam przed drzwiami szatni, które się otworzyły i wyszedł z niej Bartek. Dałam mu buziaka na szczęście.
-Wejdź do szatni. Ktoś na Ciebie czeka – Uśmiechnął się i dał mi buziaka w czoło. Weszłam do szatni a tam stał Zbyszek. Podeszłam do niego.
-Mam coś dla Ciebie. – Uśmiechnął się wyciągając zza pleców koszulkę Skry ze swoim nazwiskiem i Jego ukochaną „9”. Uśmiechnęłam się szeroko.
-To dla mnie? Mogę założyć?
-Musisz maleńka – Uśmiechnął się i pocałował mnie delikatnie. Pomógł założyć mi koszulkę i wyszliśmy z szatni. Zbyszek poszedł do rozgrzewających się kolegów a ja usiadłam obok fizjoterapeutów i lekarzy.
-Fajna koszulka – Wyszczerzył się do mnie Maciek.
-Wiem, bo moja! – Zaśmiałam się.
-Chyba raczej Twojego chłopaka! – Dźgnął mnie w bok.
-Spadaj! – Odwróciłam się od niego i udałam focha. Zaraz oboje wybuchliśmy śmiechem. Mecz jak szybko się rozpoczął, tak szybko się skończył. Moje Skrzaty wygrały gładko 3:0. W czasie meczu usłyszałam od samego Nawrockiego, że to chyba ja tak na nich działam. Cóż, może coś w tym było, bo Bartman popisywał się wspaniałymi atakami, serwami. Zawsze kiedy szedł na zagrywkę, patrzył na mnie. Jakby to mi ją dedykował. Uśmiechnęłam się, kiedy to właśnie jego wybrali MVP. Podszedł do mnie i oddał swoją statuetkę.
-Dla Ciebie.
-Głuptas.
-Idę się przebrać, nie uciekaj.
-Nawet bym nie próbowała.
Po meczu, Zbyszek zabrał mnie na pyszną pizze. Razem świętowaliśmy nasz pierwszy sukces w Skrze. Po miłym wieczorze przeszliśmy się spacerkiem po Bełchatowie. Usiedliśmy w parku. Było już grubo po 22. Zbyszek zarzucił mi na plecy swoją klubową bluzę. Siedzieliśmy w ciszy, która nam wcale nie przeszkadzała. Było wspaniale. Do domu dotarliśmy koło północy. Jak zwykle nie mogliśmy się rozstać. Kiedy już byłam w łóżku, myślałam o Zbyszku. Świetnie mi z nim było. Mimo, że nie byliśmy parą, czułam, że to może być ten jedyny. Z taką myślą zasnęłam.



***



Poniedziałek, dla każdego jest najgorszym dniem, a ja jakoś chętnie wstawałam. Wzięłam prysznic, ubrałam się, poszłam zjeść kanapkę. Wzięłam torebkę i już maszerowałam na halę. Chłopcy mięli trening o 7.30 więc szłam sama. Dzień minął mi szybko, na hali nie było dużo roboty, więc po 15 byłam już w domu. Kurek akurat wychodził na trening. Ja zaczęłam gotować moje popisowe spaghetti. Po treningu Bartek przyszedł z sąsiadami. Zjedliśmy w miłej atmosferze. Później obejrzeliśmy film. Podczas oglądania chyba zasnęłam, bo jak się obudziłam leżałam już u siebie w łóżku a obok mnie nie kto inny jak Zbyszek. Uśmiechnęłam się.
-Która godzina? – Spojrzał na swój zegarek.
-21.03. – Uśmiechnął się do mnie.
-Muszę się spakować! – Zapiszczałam, aż Bartman się skrzywił. Zaczęłam rzucać na łóżko ubrania które miałam wziąć. Wśród nich była także bielizna, co Zbyszek skomentował tylko wielkim uśmiechem. Spakowałam wszystko do torby, po czym wzięłam laptopa i położyłam się koło Zbyszka. Zaczęłam szukać biletu na jutro. Na szczęście znalazłam połączenie z Bełchatowa do Rzeszowa. Na dworcu miałam być o 9. Zbyszek oczywiście zaoferował mi podwiezienie. Dałam mu swojego laptopa, a sama poszłam pod prysznic. Wróciłam ubrana jedynie w bokserkę i krótkie spodenki co wyraźnie spodobało się Zbyszkowi. Położyłam się obok niego, pod kołdrą i rozmawialiśmy. Tak po prostu, na wszystkie tematy, aż zasnęłam.

***

Obudziłam się już po 7. Chłopaki byli na siłowni, więc spokojnie się przyszykowałam. Zjadłam śniadanie, ubrałam się, pomalowałam. Spakowałam do torebki telefon, ładowarkę, słuchawki, jakieś batoniki, których w naszym domu było pełno. Wrzuciłam kosmetyczkę do torby i już czekałam na Zbyszka, który stawił się u nas z Bartkiem o 8.30. Pożegnałam się z moim przyszywanym braciszkiem i zeszłam do Zbyszkowego samochodu. Pojechaliśmy na dworzec, kupiłam bilet i czekaliśmy na ławeczce na mój autobus. Pożegnałam się ze Zbyszkiem delikatnym pocałunkiem. Obiecał, że jutro po mnie przyjedzie. Wsiadłam do autobusu, a on nadal stał i mi machał. Uśmiechnęłam się. Odjechaliśmy. Droga minęła mi szybko. Izka odebrała mnie z dworca. Naszym tuleniom nie było końca. Pojechałyśmy do jej mieszkania i cały dzień przegadałyśmy. Wieczorem, przy lampce wina, opowiedziałam jej wszystko, co wydarzyło się w moim życiu po zdradzie Tomka. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłyśmy.

***

-Cholera, Izka nie zdążymy. – Krzyczałam biegając po całym mieszkaniu.
-Spoko maleńka – Zaśmiała się Izka a ja razem za nią. Było już troche po 9 a o 10.30 zaczynały się obrony. Bez śniadania, ubrana w to i lekko podmalowana byłam już gotowa. Izka również. Podjechałyśmy pod uczelnie. Napisałam do Zbyszka, że będę po wszystkim koło 14. Dałam mu dokładny adres uczelni. Przywitałyśmy się z resztą osób. Jak się okazało, byłyśmy dopiero pod numerkami 17 i 19. Czyli mamy ponad godzinę czasu. Poszłyśmy do sklepu zaopatrzyć się w drożdżówki i Pepsi. Usiadłyśmy na ławce przed uczelnią i rozkoszowałyśmy się słoneczkiem.
-Jedziesz dziś ze mną do Bełka. – Powiedziałam zajadając się drożdżówką.
-Że co, proszę? – Spojrzałam na minę zdziwionej Izki i roześmiałam się.
-Dziewczyno, mamy wakacje! – Uśmiechnęłam się. – Jak zdamy to jedziesz do mieszkania, pakujesz się. A ja tu poczekam na Zbyszka i przyjedziemy po Ciebie.
-Boże, Lena i te jej pomysły.
-Poznasz Kurka. – Uśmiechnęłam się na widok jej uśmiechniętej twarzy.
-Chyba mnie przekonałaś! – Wybuchłyśmy śmiechem. Weszłyśmy na uczelnie, bowiem niedługo już miała być nasza kolej. Jako, że nikogo nie oblali jeszcze, miałam nadzieję, że i mnie to nie spotka. Siedziałyśmy na korytarzu rozmawiając.
-Lena Ignaczak! – Usłyszałam i wstałam z miejsca. Weszłam do Sali i usiadłam na krzesełku przed komisją. Przedstawiłam im swoją pracę dotyczącą aktywnego uprawiania sportów, zahaczając o mój ulubiony temat, czyli siatkówkę. Nie wiem jak długo mówiłam, ale gdy skończyłam komisja uśmiechała się. Uśmiechnęłam się również i ja.
-Brawo Pani Leno. Piąteczka. – Usłyszałam do mojego rektora. Uśmiechnęłam się a wychodząc z Sali usłyszałam jeszcze: Niesamowita, prawda?
Na korytarzu nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
-Izabelo Maj, mam piąteczke! – Krzyknęłam ze śmiechem w głosie. Przytuliłam się do Izki i odebrałam gratulacje. Po chwili rozległo się głośne: Izabela Maj. Dałam jej buziaka na szczęście a sama usiadłam na ławce. Wyjęłam telefon i napisałam do Zbyszka: Zdałam! Będę czekała przed uczelnią na ławeczce. Tęsknię ; *** .
Po kilkunastu minutach z Sali wypadła roześmiana Izka.
-Zdałam, zdałam, zdałam! – Krzyknęła rzucając mi się na szyję.
-To teraz nie masz wyjścia, jedziesz do Bełchatowa. – Uśmiechnęłam się i dałam jej buziaka. Iza pojechała do mieszkania a ja wyszłam i usiadłam na ławeczce. Spojrzałam na telefon. Była 14.15. Był również sms od Zbyszka : pięć minut i jestem. Gratulacje ; *.
Po chwili ktoś położył mi ręce na oczy. Uśmiechnęłam się. Delikatnie całował moją szyję. Po chwili poczułam zapach jego perfum. To nie są perfumy Zbyszka! Szybko odwróciłam się i zobaczyłam…


~*~ 

Macie kochane. Przepraszam, że tak długo, ale choroba nie wybiera. 
Przepraszam za wszystkie błędy,.
Jeszcze jedno pytanie.
wolicie żebym to niedługo skończyła czy chcecie długą historię?

pozdrawiam, lovely ;*** 

wtorek, 8 stycznia 2013

Cztery!

Usiedliśmy przy stoliku uśmiechając się do reszty „zgromadzonych”, którzy świdrowali nas wzrokami. Spoglądnęliśmy na siebie z Zbyszkiem i przybiliśmy sobie, „pionę”. Wszyscy roześmialiśmy się oprócz Niego. Usiadłam na kanapie obok Zbyszka i oparłam się o jego silne ramię. Gdy tylko rozpoczął rozmowę z moim kochanym Bartusiem zabrałam mu drinka z stolika i wypiłam dość sporego łyka. Ooo tak, tego mi było trzeba.
-Tee mała, co Ty sobie robisz? – Uśmiechnął się do mnie i odwrócił, kiedy to Bartek pogroził mi swoim wielkim paluchem.
-A oczka szanownemu koledze Bartmanowi szwankują? – Uśmiechnęłam się zadziornie – to jutro zamiast za zakupy pójdziemy do okulisty. – Zaśmiałam się a zaraz po mnie wszyscy zebrani.
-Jak wizyta u okulisty będzie tak przyjemna jak zakupy to choćby teraz pójdę! – Krzyknął uradowany Zbyszek. A ja? Spaliłam buraka pod zaciekawionym i mówiącym: „ pogadamy o tym w domu” spojrzeniem Kurka. Pod stołem dźgnęłam Zbyszka moim obcasem w stopę.
-Ałł! Nie tak ostro maleńka! – Dałam mu sójkę w bok, na co wszyscy wybuchli śmiechem. Zaraz, zaraz. Nie wszyscy. Spojrzałam na Niego a Jego wzrok uciekł gdzieś w bok.
-Zbyszek widziałeś gdzieś moją torebkę? – Szepnęłam mu na ucho. Po chwili wyciągnął ją zza siebie. Zajrzałam do środka, gdzie niestety nie znalazłam moich czekoladowych papierosów. Niby nie palę, ale im się nie mogę oprzeć. Od czasu do czasu jednego wypalę. Wiem, że nie powinnam, ale smakują mi. Spojrzałam na niego z wyrzutem, a on uśmiechnął się udając, że nie wie, o co chodzi. Wzięłam torebkę i spojrzałam na Dagmarę – narzeczoną Michała Winiarskiego. Uśmiechnęłam się do niej.
-Daga, idziemy przypudrować nosek? – Spojrzałam na nią wstając. Przeszłam przed Bartmanem kręcąc seksownie tyłkiem. Ależ ja go kocham prowokować. Uśmiechnęłam się sama do siebie w duchu. Poczułam tylko jak łapie mnie za rękę i przyciąga lekko.
-Ale Ty nie będziesz jak Kopciuszek, i nie znikniesz mi za 5 minut? – Spojrzałam na Jego rękę, na której znajdował się bardzo stylowy zegarek. Wskazywał dokładnie 23.55. Uśmiechnęłam się do niego słodko.
-Za 15 minut przed wejściem – Szepnęłam cicho i ucałowałam jego policzek. Wzięłam Dagmarę za rękę i pomaszerowałyśmy do łazienek. Stanęłam przed lustrem i lekko ogarnęłam niesforną grzywkę opadającą na moje czoło. Spojrzałam w bok, w odbicie Dagi w lustrze.
-No coo? – Spojrzałam na nią.
-Mów! – Uśmiechnęła się szeroko.
-Ale, co? – Spojrzałam na nią podejrzliwie.
-A może na przykład co to za jazda z Bartmanem? – Zaśmiała się melodyjnie.
-Ejj no, jeszcze Ty? Nie widzisz, że nic. Tak tylko. – Uśmiechnęłam się nieśmiało poprawiając makijaż.
-Jasne, jasne. A ja jestem dziewica Orleańska! – Wybuchłyśmy śmiechem.
-No dobra, pociąga mnie. – Uśmiechnęłam się szeroko. Schowałam kosmetyki do torebki. Zerknęłam na telefon. Za 5 minut miałam być na zewnątrz.
-Wiedziałam! – Zaśmiała się – Przyciąga Was do siebie.
-Dagaa! Nie przesadzaj. My się znamy kilka dni. Pomijając fakt spotkania jak miałam 16 lat, masę krost na twarzy i 10 kilo więcej. – Zaśmiałam się głośno a zaraz za mną uczyniła to samo Dagmara.
-A Ty się czasem nie umówiłaś z Zibim? – Uśmiechnęła się do mnie biorąc ode mnie moją torebkę. – Ja wiem, że z tego będzie coś poważniejszego. I życzę szczęścia. Jesteś świetną dziewczyną. – Dała mi buziaka w policzek  - A teraz zmykaj – uśmiechnęła się i popchnęła mnie do przodu dając lekkiego kopniaka w tyłek.
-Ałł! Daga, mendo! – Zaśmiałam się i wyszłam z łazienki. Nie powiem, żebym nie była zestresowana. Taaak, byłam. I to bardzo. Ochroniarz otworzył mi drzwi. Od razu uderzył we mnie powiew chłodu. Taa, jak wychodziliśmy z domu było ciepło. A teraz jest 24. Lena i jej myślenie. Usiadłam na ławeczce, tyłem do wejścia z klubu, telepiąc się z zimna. Poczułam na swoich ramionach ciepłe okrycie. Zapach perfum delikatnie drażnił mój nos. Uśmiechnęłam się szeroko. Usiadł obok mnie i delikatnie objął ramieniem.
-Podobasz mi się – Wypaliłam szybko, nie zastanawiając się ani chwili dłużej. Nie odpowiedział. Pocałował mnie delikatnie w czoło. Uśmiechnęłam się.
-Zależy mi na Tobie – Usłyszałam nad uchem. Przytuliłam się do niego. Nie wiem ile tam siedzieliśmy, ale było mi przeraźliwie zimno. Zbyszkowi pewnie też, bo oddał mi swoją marynarkę, a sam został w podkoszulku. Z klubu wyszli nas towarzysze. Odwróciliśmy głowy w ich stronę a oni nam pomachali. Wstaliśmy z ławki. Zbyszek objął moje ramię, a ja go w pasie. Podeszliśmy do nich i uśmiechnęliśmy się. Jako że każdy coś wypił, wracaliśmy spacerkiem. W mojej kopertówce rozdzwonił się telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i szeroko się uśmiechnęłam. Złapałam Zbyszka za rękę, żebyśmy zwolnili i odebrałam telefon.

-Kotek! – Krzyknęłam głośno – Nawet nie wiesz, jak tęsknie.
-…
-Wiesz przecież, że Cię kocham – uśmiechnęłam się widząc minę Zbyszka. Ledwo co powstrzymywałam się żeby nie wybuchnąć śmiechem. – Izuś, kolega Cię pozdrawia.
-…
-Oczywiście, pozdrowię i wycałuję. – Uśmiechnęłam się do Bartmana.
-…
-Jasne. Obrona w środę, więc przyjadę we wtorek. – Szliśmy powoli trzymając się za ręce. Rozmowa z Izą minęła szybko. Pożegnałyśmy się, nie mogąc już doczekać się naszego spotkania we wtorek. Taak, czekała mnie obrona pracy. Nie wiem czy się uda, ale mam taką nadzieję. Schowałam telefon do torebki i otuliłam się szczelnie marynarką Zibiego. Rozglądnęłam się i zauważyłam, że naszych towarzyszy nigdzie nie ma. Spojrzałam na Zbyszka.
-Kurek powiedział, że mam Cię odstawić, przed 1 bo jak nie to już żadna nie dozna przyjemności z niejakim Bartmanem – Powiedział oburzony, na co ja wybuchłam śmiechem i pogłaskałam go po głowie. Szliśmy powoli, żeby jak najwięcej czasu spędzić ze sobą. Kiedy już staliśmy na naszej wspólnej klatce schodowej nie mogąc się rozejść, Zbyszek zapytał nieśmiało.
-Lenka, będziesz mnie dopingowała w niedzielę na meczu? – Spojrzał na mnie TYM swoim spojrzeniem i uśmiechnął się TAK jak tylko On potrafi. Niesamowicie się poczułam.
-A myślisz, że mogłabym opuścić Twój mecz? – Spytałam uśmiechając się szeroko.
On nic nie odpowiedział. Przytulił mnie do siebie.
-Masz w środę trening?
-Rano. – Odpowiedział po chwili zastanowienia.
-A chciałbyś przyjechać po mnie do Rzeszowa? Mam obronę licencjatu. – Spojrzałam na niego nieśmiało unosząc głowę w górę aby spojrzeć w jego oczy. Uśmiechnął się.
-A chciałabyś, żebym przyjechał? – Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy i każde z nas udało się do siebie. Weszłam do mieszkania, zamykając za sobą drzwi i szybko uciekłam do swojego pokoju a z niego wraz z potrzebnymi rzeczami do łazienki. Miałam nadzieję, że Bartek już śpi. Wzięłam długo prysznic i wróciłam do pokoju. Kiedy czesałam włosy usłyszałam chrząknięcie za sobą. Cholera – pomyślałam.
-Zależy Ci na nim?
-Nawet nie wiesz, jak bardzo.
-Ale obiecaj mi, że jak coś będzie nie tak, od razu mi powiesz – Usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem przyciągając do siebie.
-Obiecuję. Kocham Cię wiesz, Bartuś? Jesteś jak Krzysiek. – Uśmiechnęłam się przytulając się do niego. On również się uśmiechnął. Położyliśmy się w moim nowym łóżku. Rozmawialiśmy na różne tematy, aż zapytał o moją wizytę w Rzeszowie.
-Bartek, a będziesz miał mi za złe, jeśli przyjedzie z nami Iza? Tęsknię za nią. Marzą mi się wieczory z nią przy kieliszku wina. – Spojrzałam mu w oczy.
-Nie ma sprawy złotko. A teraz śpij. Jutro sobota, dzień sprzątania. – Zaśmiał się głośno a ja zaraz po nim.
-Mówiłam Ci, że sam sobie będziesz sprzątał – Okryłam się kołdrą i posłałam mu buziaka w powietrzu.
-Jeszcze zobaczymy. Dobranoc maleńka.
-Cześć głupku.



***

Podniosłam leniwie powieki, kiedy usłyszałam głosy w przedpokoju. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał godzinę 13. Ładnie sobie pospałam. Uśmiechnęłam się do siebie przeciągając się leniwie. Włożyłam krótkie spodenki i bokserkę. Włosy związałam w kitkę. Założyłam buty do biegania i wzięłam do ręki swojego iPoda. Wyszłam z pokoju. Przywitałam się ze wszystkimi zgromadzonymi, czytaj Kurek, Bartman, Kubiak. Uśmiechnęłam się do nich.
-Lecę biegać. Będę za godzinę. Po drodze zrobię zakupy i ugotuję coś później. – Posłałam im buziaka i wzięłam swój portfel z szafki. Schowałam go w tylnej kieszonce spodni i wyszłam.
Za punk moich biegów obrałam sobie niedaleko położony park. Wiele alejek wydłużało moją trasę. W uszach brzmiały cudowne piosenki mojego ukochanego zespoły Happysad. Zerknęłam na wyświetlacz telefonu i stwierdziłam, że jest już grubo po 15. Zaraz obok godziny widniało: „ 13 nieodebranych połączeń od Bartek”. Upss. Chyba mnie w domu zabiją. Pędem pognałam do Biedronki. Mój ukochany sklep. Teraz układałam w głowie przepis na moją popisową zapiekankę. Szybko kupiłam wszystkie składniki nie pomijając oczywiście działu ze słodyczami, którymi wypchałam koszyk. Dobrałam jeszcze francuskie wino i szybko poleciałam do kasy. Zapłaciłam i spakowałam wszystko do reklamówek. Ledwo je niosłam wyczerpana biegami i bardzo, bardzo głodna. Jakoś dowlokłam się do domu, ale kiedy Zbyszek otworzył mi drzwi, jego mina nie była zbyt ciekawa. Szybko zabrał ode mnie zakupy i zaniósł do kuchni.
-Idę pod prysznic. – Krzyknęłam do chłopaków. Szybko wzięłam prysznic i uczesałam się. Zarzuciłam na siebie zwiewną koszulkę i spodenki. Poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać zapiekankę. Zaraz pojawił się obok mnie Zbyszek.
-Cześć mała – Uśmiechnęłam się dając mu buziaka w policzek, kiedy się nachylił.
-Cześć Zbysiu. – Zaczęłam przygotowywać zapiekankę. – Daj mi 20 minut i wkładam zapiekankę. Umieram z głodu. – Spojrzałam na niego. Nie był zadowolony. Kiedy kończyłam robić zapiekankę zobaczyłam na stoliku dwie kanapki. Kiedy on to zrobił? Spytałam samą siebie w myślach. Zjadłam szybko jedną kanapkę i włożyłam zapiekankę do pieca. No to mamy pół godziny do obiadu. Wyszłam z kuchni i usiadłam na kanapie między Zbyszkiem i Bartkiem. Michaś siedział obok na fotelu. Oparłam się o Bartka wyczerpana.
-Ej jeszcze tu masz posprzątać, nie śpij! – Krzyknął mi prosto do ucha. Momentalnie podskoczyłam.
-Kurek, idioto! To że mam małe uszy w przeciwieństwie do Ciebie, nie znaczy, że nie słyszę. – Wydarłam się na niego, a kiedy spojrzałam na resztę siedzieli cicho jak baranki, chyba ze strachu.
-No, Nawrocki nawet nie wie, jaki skarb zatrudnił – Uśmiechnął się Zibi łapiąc mnie w talii i sadzając na swoich kolanach.
-Oj Panie Bartman, nie podlizuj się – dałam u buziaka i ruszyłam do swojego pokoju. Wzięłam jednego z moich papierosów i wyszłam na balkon. Nawet nie zauważyłam, kiedy ktoś stanął obok mnie i zabrał mi papierosa wyrzucając go w dół.
-Ej kurde co Ty sobie wyobrażasz?! – Krzyknęłam patrząc na niego. Patrzyłam jak jego twarz przybliża się do mojej. Momentalnie chciałam uciec w tył, ale mnie przytrzymał. Złapał mnie w pasie kładąc swoje wielkie dłonie na moich pośladkach. Co on sobie robi do cholery?! Bez namysłu uderzyłam go w policzek.
-Słoneczko, Zibi to Twój przyjaciel, i to na nim mi zależy, więc łapy przy sobie! – Wypowiedziałam mu to prosto w twarz i szybko weszłam do pokoju. 
Co do jasnej cholery on siebie wyobraża!?


~*~

No to jest kolejny rozdział mojego opowiadania. Od razu przepraszam za moją długą nieobecność. Przyczyniły się do tego święta, sylwester jak i sprawy rodzinne. Ale już jestem i postaram się dodać wkrótce kolejny rozdział.

Chciałam Wam podziękować za te ponad 1100 wejść ! Jesteście wspaniałe! 
Mam nadzieję, że nowy rozdział się spodoba. 

Ciekawa jestem, czy któraś domyśliła się o którego zazdrosnego siatkarza chodzi :) 
liczę na Wasze komentarze i uwagi ! ;)

 z góry przepraszam za wszystkie błędy. :)

pozdrawiam. Wasza lovely.