O mnie

Moje zdjęcie
jestem młodą, zwariowaną dziewczyną :D kocham śpiewać, tańczyć, grać na gitarze, moje hobby? mecze siatkówki i zakupy,! ♥

sobota, 22 grudnia 2012

Trójeczka.


-Ale Lenka!
-No co Zbysiu? Powiedziałeś, że mogę wybrać nagrodę. – Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Taak, kocham Go denerwować. Mogłabym tak cały dzień.
-No dobra chłopaki, jako, że Zbyszek musi wykonać swoją karę, kończymy dziś trening pół godziny wcześniej – Powiedział Nawrocki a Skrzaty zaczęły mi dziękować. Szybko zmyli się do szatni a ja hali został tylko Nawrocki. – No dziewczyno, już jestem przekonany, że dobrze zrobiłem zatrudniając Cię. – Uśmiechnął się do mnie i również wyszedł. I wiecie co? Właśnie poczułam się szczęśliwa, tak naprawdę. Ruszyłam w stronę szatni chłopaków i czekałam tam na Zibiego. Nie powiem, że nie mogłam przestać się śmiać, gdy zobaczyłam jego minę.
-Mała…
-Zbyszek! Ja Ci mówiłam, że ze mną nie wolno się zakładać. Cierp ciało, jak żeś chciało. – Uśmiechnęłam się i przesłałam mu buziaka w locie.
-No dobra, ale to tylko dlatego, że idziemy dzisiaj do klubu. – Wyszczerzył się w moją stronę i podał mi swoje ramię. Chwyciłam go pod rękę i tak wyszliśmy z Energii. Dotarliśmy do jego samochodu, Zbyszek otworzył przede mną drzwi od strony pasażera. Sam zaś wrzucił swoją torbę na tylne siedzenie i zasiadł za kierownicą. Obraliśmy kierunek Łódź, gdyż w Bełchatowie nie ma zbyt wielu dobrych sklepów. Całą drogę śmialiśmy się, śpiewaliśmy płynące z głośników piosenki. Podróż minęła nam zadziwiająco szybko. Kiedy stanęliśmy przed ogromną galerią moje oczy zaświeciły się ze szczęścia, a na twarzy znajdował się wielki smajl. Spojrzałam na Zbyszka.
-Jesteś pewna? Może jednak nie? – Patrzył na mnie tymi swoimi ślepiami, ale ja byłam nieugięta. Otworzyłam drzwi, zabrałam swoją torebkę i ruszyłam w kierunku galerii zerkając czy Zbyszek wyszedł z samochodu. I Co? Wyszedł. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Zbysiu, a wspominałam, że muszę sobie nowy strój kąpielowy kupić? – Uśmiechnęłam się odwracając się w stronę mojego towarzysza a na jego twarzy w końcu zobaczyłam uśmiech. Szybko zrównał się ze mną i ramię w ramię, ee poprawka, ramię w łokieć weszliśmy do galerii. Od razu zaciągnęłam Zbyszka do mojego ukochanego H&M.
-Zbyszek a co powiesz o tej?  – Pokazałam mu koszulkę, która trzymałam w ręce. On tylko się uśmiechnął i wygnał do przymierzalni. Ubrałam bluzkę i zawołałam Zbyszka, który powiedział, że wyglądam w niej przecudownie. Ach ten Zbysiu. Wyszłam z przymierzalni i udałam się do kasy. Zaraz obok mnie zmaterializował się Bartman.
-Kochanie, Ty wygrałaś zakład, ja płacę. – Uśmiechnął się szeroko a ja czy chciałam, czy nie, odeszłam od kasy. Wciągnęłam go do kolejnego sklepu. Niby był taki zły, ale chyba mu się podobało. Udałam się do przymierzalni w celu założenia tej sukienki. . Kiedy byłam już tylko w bieliźnie do przymierzalni  wparował Zbyszek. Spojrzałam na niego nieśmiało, a on tylko przeprosił i podał mi tą sukienkę. Nie wiedziałam co powiedzieć. Szybko założyłam sukienkę, którą przyniósł Zibi. Spojrzałam w lustro. Łał, ma chłopak gust. Jest śliczna, muszę ją kupić. Uśmiechnęłam się do siebie, myśląc o tym, że będę się w niej Zbyszkowi podobała. Wyszłam z przymierzalni i znalazłam Zbyszka. Uśmiechnęłam się do niego.
-Ta sukienka jest cudowna, kupujemy ją. – Posłałam mu jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów, a on odwdzięczył mi się tym samym. Podeszliśmy do kasy i Zbyszek zapłacił. Jednak tak jak mu obiecałam, musieliśmy iść jeszcze po nowe bikini. Weszliśmy do sklepu i zaczęłam się rozglądać. Widziałam kątek oka, że Zbyszek również szuka tego jedynego kostiumu, w którym będę się mu podobała. Boże, czy ja się w nim zakochuje?! Sama przed sobą musiałam się przyznać, że tak. Wychodzi moja platoniczna miłość. Otrząsnęłam się kiedy Zbyszek położył rękę na moim ramieniu.
-Co się dzieje? – Spojrzał na mnie.
-Nic Zbysiu – Uśmiechnęłam się sztucznie – pokaż co mi wybrałeś. – Spojrzałam na niego. Podał mi to bikini  .  Uśmiechnęłam się.
-A przyjdziesz zobaczyć jak w nim wyglądam? – Uśmiechnęłam się zadziornie idąc do przymierzalni. On jedynie puścił mi oczko i uśmiechnął się tak seksownie. Wbiłam się szybko w bikini od Zbyszka i stwierdziłam, że to jest to. Wyglądałam ślicznie. Zawołałam Zbyszka i znów zerknęłam w lustro. On pojawił się szybko i wszedł do przymierzalni zaciągając za sobą kotarę. Uśmiechnął się szeroko i położył swoje dłonie na moich biodrach. Przez moje ciało przeszedł dreszczyk, bardzo przyjemny. Zbyszek zbliżył swoją twarz do mojej i delikatnie musnął mój policzek. Uśmiechnęłam się do niego.
-Dziękuję – Szepnęłam cicho.
-Nie masz za co. – Uśmiechnął się – To ja powinienem Ci dziękować, że mnie zabrałaś ze sobą.
-Przestań głuptasie. – Przytuliłam się do niego – Cieszę się, że jesteś. – Znów musnął mój policzek i zniknął z przebieralni. O cholera. Ja się chyba w nim zakochałam. Przebrałam się szybko i wyszłam. Poszliśmy zapłacić. Dalsze zakupy zleciały nam bez takich incydentów. Po kilku godzinach ciągania Zbyszka po sklepach, zdecydowaliśmy wrócić do domu. Po krótkiej drodze byliśmy już pod naszym blokiem. Wyszliśmy z samochodu a Zbyszek zabrał wszystkie moje torby. Oj troszkę ich było. Ale jemu również kupiliśmy coś. Obiecał, że założy to na dzisiejsze wyjście do klubu. Pożegnaliśmy się przed drzwiami. Weszłam do domu.


                                                                   ***

-Bartek, jestem! – Krzyknęłam głośno – Za godzinę idziemy do klubu. Słyszałeś coś o tym?
-Nie drzyj się tak. – Powiedział wychodząc ze swojego pokoju. – Słyszałem i radzę Ci się zbierać. – Uśmiechnął się do mnie – A Ty co taka szczęśliwa? Czyżby nasz sąsiad tak na Ciebie działał? – Zaśmiał się Kurek a ja uciekłam do swojego pokoju. Uśmiechnęłam się sama do siebie. I w myślach stwierdziłam: tak, on na mnie działa. Zdecydowanie. Szybko wzięłam prysznic, wyprostowałam włosy. Nałożyłam lekki podkład na twarz. Oczy podkreśliłam czarną kreską. Wytuszowałam rzęsy i poleciałam do pokoju przebrać się w coś. Po jakichś 20 minutach zdecydowałam się na to. Zdecydowanie ta sukienka będzie pasowała do nowej koszulki Zbyszka. Uśmiechnęłam się do siebie stojąc przed lustrem. Żakietu nie biorę, bo przecież jest ciepło. Punktualnie o 21 wyszłam ze swojego pokoju.
-No nare… - Kurek nagle przerwał i wpatrywał się we mnie jak w jakiś święty obrazek. Zaczęłam się śmiać.
-Weź się ogarnij. – Pokazałam mu gustownie środkowy palec. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam je otworzyć. Uśmiechnęłam się do stojących w nich Zbyszka i Michała. Gdy ich miny wyglądały tak jak Kurka, wkurzyłam się.
-Sorry bardzo, ja z facetami, którzy wyglądają jak upośledzeni nie idę – Weszłam do mieszkania.
-Lenkaa! – Usłyszałam smutnych chłopaków. Zabrałam swoją kopertówkę i wyszłam z mieszkania zostawiając ich z tyłu. Wyszłam przed blok i w tej chwili żałowałam, że nie wzięłam nic na ramiona. No, ale trudno, na razie nie jest tak źle. Podeszłam do auta Bartka i oparłam się o nie czekając aż oni zejdą. Po chwili z drzwi wyłonili się moi towarzysze. Wsiedliśmy do samochodu, ja zajęłam miejsce z przodu, obok Bartka, co równało się z niezadowoleniem pozostałej dwójki. Przez całą drogę gadaliśmy, śmialiśmy się i śpiewaliśmy. Po 20 minutach byliśmy już pod klubem. Weszliśmy tylnym wejściem. Ha nie ma to jak widok tych wszystkich fanek. Atmosfera w klubie była świetna, muzyka idealna do tańczenia. Podeszliśmy do stolika, przy którym siedzieli siatkarze. Kiedy mnie zobaczyli uśmiechnęli się szeroko.
Ja natomiast zostałam porwana na parkiet przez Szampona. Uwielbiałam z nim tańczyć. Po kilku piosenkach wróciliśmy do stolika. Usiadłam między Zibim a Winiarem. Zabrałam piwo stojące przed Zbyszkiem i upiłam kilka łyków. On jedynie się do mnie uśmiechnął. Cały wieczór minął nam wspaniale. Koło północy, kiedy Zbyś usłyszał swoją ulubioną piosenkę stwierdził, że muszę z nim zatańczyć. Tak więc zostawiliśmy wszystkich i ruszyliśmy na środek parkietu. Oddaliśmy się temu tańcu. Było cudownie. Bartman to świetny tancerz. Następnie z głośnika popłynęły dźwięki jakiejś kołysanki. Nie zważaliśmy na jej słowa, muzykę. Zapomnieliśmy o tym gdzie jesteśmy. Wtuliłam się w niego mocno, podniosłam głowę do góry i wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Magiczna chwila trwała. Nagle zauważyłam, że Jego twarz się zbliża. Tak, chciałam tego. Popatrzyłam mu w oczy, co on odebrał jako pozwolenie. Delikatnie dotknął wargami moich ust, a po chwili delikatnie, ale i namiętnie mnie całował. Oderwaliśmy się od siebie po chwili, długiej chwili.
-Boże, Lenka. Jesteś cudowna. – Powiedział z uśmiechem na ustach i znów zatopił się w głębokim pocałunku.

Było im cudownie, lecz oboje nie wiedzieli, że tej scenie z zazdrością przygląda się inny siatkarz…



~*~ 

No to jest trzeci rozdział. Myślę, że udany, 
Dziękuję Wam wszystkim, że czytacie opowiadanie i komentujecie je szczerze.
Najbardziej jednak chciałabym podziękować Ewelinie, dzięki której ten blog istnieje :)
Mam nadzieję, że się podobało.


A teraz Kochani. 
chciałabym Wam życzyć zdrowych, pogodnych, pełnych rodzinnej atmosfery Świąt, dużo zdrowia, szczęścia, miłości, udanego Sylwestra, rozpoczęcia Nowego Roku w towarzystwie bliskich Wam osób. Aby ten Nowy Rok był dla Was po stokroć piękniejszy niż ten.
Wesołych Świąt ! 


No i macie jeszcze mały prezent ode mnie :***












 

niedziela, 16 grudnia 2012

Dwójeczka.



-Że co, kurwa?
-Nie przeklinaj! – Powiedział Bartek i popatrzył na mnie swoim złym wzrokiem. Ja wiem co on oznacza… Zaczął mnie łaskotać.
-Ale Bartek, nie będę już! – Wiłam się po całym łóżku śmiejąc się głośno. Do pokoju wpadł Krzysiek z Iwoną.
-Co Wy tu wyprawiacie? – Zaśmiał się Krzysiek widząc mnie leżącą pod Kurkiem. – Chodź Iwonka nie przeszkadzamy im, może z tego jeszcze dzieci będą.
-Krzysiek! – zaśmiałam się i rzuciłam w niego poduszką.
-Właśnie Krzysiek, mam dla Was małą propozycję. – Spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.
-O nie, ten uśmiech zawsze oznacza głupie pomysły Kurka – I kolejna poduszka poleciała w stronę mojego braciszka.
-Też tak sądzę – Uśmiechnęłam się a po chwili spotulniałam pod złym wzrokiem Bartka.
-No więc, po dzisiejszych wydarzeniach, chciałbym zabrać jutro tą oto Lenę Ignaczak, która teraz powinna być z dala od tego idioty, ze sobą do Bełchatowa. – Powiedział dumny z siebie Kurek i wyszczerzył się do małżeństwa Ignaczaków. Spojrzałam na minę Krzyśka, ale niewiele mogłam z niej wyczytać.
-Mówiłam Ci Bartek, że to zły pomysł. – Siadłam na brzegu łóżka spoglądając na Krzyśka, który w końcu raczył się odezwać.
-Lenka, myślę, że to dobry pomysł. Jesteś już po egzaminach, teraz tylko obrona i masz licencjat.
-A ja znajdę Ci pracę na Energii! – Krzyknął dumny Kurek.
-Ale…
-Nie ma żadnego ale Lena, to z pewnością dobrze Ci zrobi. Stamtąd będziesz miała bliżej do rodziców, odwiedzisz ich w końcu. – Dodała moja szwagierka. Spojrzałam na wszystkich „zgromadzonych”. Chyba byli przekonani co do mojego wyjazdu. A ja?
-Dobra, jadę. – Spojrzałam na Kurka – Ale jak tylko będę Ci przeszkadzała, to wracam. – Uśmiechnęłam się.
-Ty mi nigdy nie będziesz przeszkadzała – Wyszczerzył się do mnie Kurek – Będziesz mi prała, gotowała, sprzątała.
-Krzysiek, i Ty chcesz żebym z nim jechała? – Spojrzałam miną zbitego psiaka na mojego brata. A on tylko się roześmiał.
-Dobra kładźcie się spać. Rano skoczymy do mieszkania Leny po jej rzeczy. Zostaniecie na obiad, a później pojedziecie – Wydała rozkaz Iwona i z uśmiechem znikła razem z Krzyśkiem za drzwiami.
-Ty! – Wycelowałam paluchem u Kurka – wcale ze mną tak dobrze nie będziesz miał. I już żałuj, że nie masz w mieszkaniu dwóch łazienek. – z wielkim uśmiechem na twarzy wybiegłam z pokoju. Poszłam do Krzyśka żeby dał mi swoją koszulkę do spania.


***

Po dobrych 40 minutach cała uśmiechnięta wróciłam do pokoju. Ubrana jedynie w bieliznę i koszulkę Krzyśka, która zakrywała co nieco. Mimo to mina Bartka była bezcenna.
-Jak tak będziesz codziennie paradowała po mieszkaniu, to nigdy Cię z niego nie wypuszczę – Wyszczerzył się i oglądając mnie z każdej strony wyszedł z pokoju. Wzięłam swoją torebkę i wślizgnęłam się pod kołdrę. Zaczęłam szukać w niej telefonu. Graniczyło to z cudem, ale na dnie leżała sobie moja ukochana Nokia. Odblokowałam i spojrzałam na wyświetlacz. 33 połączenia nieodebrane od Tomka i 10 od Izy. Napisałam jej tylko SMS-a.

Jego cudowna niespodzianka to zdrada…
Jutro wyjeżdżam do Bełchatowa, wrócę na obronę.
Przyjeżdżaj do mnie jak tylko będziesz miała czas ; )
Kocham Cię mała ;***

-A Ty giń maszkaro. Powiedziałam cicho i usunęłam numer Tomka z telefonu.  Odłożyłam go na szafeczkę koło łóżka, ułożyłam się wygodnie i wtuliłam w kołdrę. Mimo tego, że był czerwiec, nocami można było zmarznąć. Po chwili do pokoju wszedł Bartosz. Kiedy odwróciłam się w jego stronę, zamarłam. Był w samych bokserkach a jego wyrzeźbiona klata robiła na mnie niemałe wrażenie. Chyba moje policzki oblał rumieniec, bo Bartek uśmiechnął się szeroko. Odwróciłam się i zamknęłam oczy. Chwilę później poczułam jak jego ręce obejmują mnie w pasie. Uśmiechnęłam się do siebie.
-Dobranoc maleńka, śpij dobrze – Szepnął mi do ucha i złożył delikatny pocałunek na policzku.
-Dobranoc – Odpowiedziałam cicho i powoli oddałam się w ramiona Morfeusza.



***

Ałł.. Co tak boli? Gdzie ja jestem? Dlaczego nie czuje swojego ciała? I co na mnie leży?! Podniosłam jedną powiekę w górę i momentalnie zrobiłam wielkiego wytrzeszcza. Osobnikiem, który przygniatał mnie całym sobą był niejaki Kurek. Zaczęłam go delikatnie szturchać, ale moje starania były na nic. Ani drgnął. A moje wnętrzności już proszą o ratunek.
-Barteeeek. – zaczęłam głośniej mówić i próbowałam go obudzić. A on nic. Oo nie, tak dobrze to mu nie będzie. Wyjęłam rękę delikatnie spod niego i uszczypnęłam go w tyłek.
-Mmm kotku. Jeszcze 5 minut. – powiedział cicho pod nosem i dalej spał. Ale że jaki kotku? O nieee!
-Kurek kretynie! – Krzyknęłam mu prosto do tego wielkiego ucha. Reakcja była natychmiastowa. Kurek skoczył jak oparzony a ja jedynie mogłam zachodzić się ze śmiechu. Jak on zajebiście wyglądał! Potargane włoski, bokserki. Cholera, bo się jeszcze w nim zakocham!
-Mendo mała! – Spojrzał na mnie ze złością w oczach a ja zrobiłam najsłodszą minę na świecie i oczy a’la kot ze Shreka. Podziałało. Uśmiechnął się do mnie.
-No cześć Kuraś. – Uśmiechnęłam się. – Jak się spało miażdżąc moje wnętrzności? – zapytałam śmiejąc się z jego miny.
-Elegancko, mógłbym tak codziennie – powiedział, uśmiechnął się TAK jak to tylko on potrafi i zniknął za drzwiami. Korzystając z jego nieobecności przebrałam się w moje wczorajsze rzeczy i zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam nikogo innego jak Winiara i Szampona.
-No oczom nie wieżę! – krzyknęłam uśmiechnięta od ucha do ucha. Rzuciłam się w ich kierunku i wyściskałam za wszystkie czasy.
-No cześć mała – uśmiechnęli się po powitaniu.
-Ej nie jestem taka mała! – udałam wielkie oburzenie. – Mam całe metr sześćdziesiąt.
-Metr sześćdziesiąt dwa. – Wszyscy spojrzeliśmy na Kurka stojącego w drzwiach. A moja twarz przybrała wyraz jednego wielkiego WTF? – no co? Spałem na niej to ją rozpłaszczyłem! – powiedział uradowany Kurek szczerząc się niemiłosiernie. A my wybuchliśmy śmiechem.
-Ale mam nadzieję, że brzuch jej nie urośnie za 9 miesięcy – Wparował do kuchni wyszczerzony Igła. – Bo za młody jestem na wujka – poruszył zabawnie brwiami a ode mnie oberwał ścierką.
-No ja Krzysiu nie wiem, bo jak się obudziłem to ona mnie po tyłku macała! – Pożalił się Kurek a chłopaki wybuchli śmiechem.
-Nie! To nie tak! Ja go tylko chciałam obudzić. – Uśmiechnęłam się speszona.
-Już dobra, dobra kochanie. – zaśmiał się Bartek – Siadaj, jedz i jedziemy do Ciebie po rzeczy.
Wtedy spojrzeli na nas zaskoczeni Winiar i Wlazły. Kurek wytłumaczył im, że przeprowadzam się do niego. Ich radości nie było końca. Koło 9 zdecydowali, że już wytrzeźwieli i pojadą. Grzecznie się pożegnaliśmy, choć wiedziałam, że teraz będziemy się widywać codziennie. Szybko zjadłam swoje kanapki z Nutellą. Tak kocham ją . Poszłam do łazienki umyć się, podmalować oko i byłam gotowa. Chyba gotowa. A co jeśli go tam spotkam? Albo będzie tam ona? Tego nie przeżyję. Zeszłam na dół, założyłam moje wysokie koturny, co Bartek tylko skwitował śmiechem, że się w nich zabiję. Ale co tam. Wyszliśmy przed dom i załadowaliśmy się do jego samochodu. Ym, audi? Jakoś tak. Droga była krótka, a ja im bliżej mojego byłego mieszkania, tym bardziej nie chciałam tam jechać. Stanęliśmy pod blokiem. Kurek wyskoczył z samochodu i podszedł do mnie z drugiej strony.
-Mała, będzie dobrze, chodź. – Chwycił mnie mocno za rękę. Weszliśmy do bloku.
Wjechaliśmy windą na „moje” piętro, drzwi były zamknięte, dobry znak. Poszperałam w torebce i wyjęłam klucze. Otworzyłam nimi mieszkanie i weszliśmy do środka. Ślady po wczorajszym znikły, wszystko było jak zwykle. Pociągnęłam Bartka za rękę do sypialni. Wspomnienia wróciły. I to obrzydzenie, że robił to tu ze mną i z innymi. Nie chciałam płakać. Szybko otworzyłam szafę.
-Bartek, podasz mi tą walizkę – Wskazałam palcem na górę szafy.
-Jasne, mała – Odpowiedział akcentując wyraźniej ten przymiotnik. Uśmiechnęłam się i zaczęłam wrzucać do walizki wszystkie swoje ubrania, co chwilę Bartek podawał mi puste walizki i pudełka. Taak, trochę tego mam.
-Długo jeszcze? – Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, kiedy już zniósł wszystkie ubrania na dół.
-Bartuś, jeszcze „tylko” buty i kosmetyki. – Taak, z tym było najgorzej. Kilkadziesiąt par zajmujących całe tylne siedzenie kurkowego samochodu. Kosmetyki spakowaliśmy do pudełka. Bartek znosił już ostatnie kartony z moimi książkami, notatkami, prywatnymi rzeczami. Został przy samochodzie. Ja w tym czasie przebrałam się i byłam gotowa do wyjścia. Ostatni raz obeszłam wszystkie pokoje. Zdjęłam ze ściany ramkę z moim zdjęciem. Zabrałam ją razem z laptopem. Zamknęłam drzwi na klucz i położyłam go pod wycieraczką. Odetchnęłam głęboko. Zdecydowanie zaczynam nowy, najwspanialszy okres mojego życia. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Zbiegłam na dół i wyszłam z bloku. Spojrzałam na Kurka, stojącego obok samochodu. Oj muszę mu to wynagrodzić. Podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek.
-Dziękuję – szepnęłam niemal niesłyszalnie.
-Nie masz za co- uśmiechnął się czule. Zabrał ode mnie laptopa i zdjęcie. Popatrzył na nie. – Będzie wisiało na honorowym miejscu w naszym mieszkaniu.
Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy spod bloku. Nie powiem, ciężko mi było. Dwa lata życia zostawiałam właśnie za plecami. Moje rozmyślania przerwał Bartek, który złapał mnie za rękę.
-Nie żałuj. Nie zasługiwał na Ciebie – uśmiechnął się do mnie – jedziemy do Ignaczaków, żegnamy się i stąd spadamy? – pokazał równy rząd swoich zębów. Nie mogłam się nie uśmiechnąć.
-Tak – szepnęłam cicho. Droga zajęła nam kilkanaście minut. Weszliśmy do domu mojego brata. Iwona już szykowała nam kanapki na drogę, jakby nie było barów. No ale cóż. Zobaczyłam Krzyśka schodzącego po schodach z Kubusiem, moim bratankiem. Kocham to dziecko. Ma pół roku a już podbił moje serce. Podbiegłam do nich i wzięłam go na ręce.
-Jej, za nim będę tęskniła najbardziej. – Powiedziałam z uśmiechem.
-Ej a ja? – udał oburzenie mój starszy brat.
-Oj za Tobą i Iwonką też. – dodałam z uśmiechem. Pożegnania nadszedł czas… Ta, tego nie lubię najbardziej. Po jakichś 30 minutach przytulania, obiecywania, że będę dzwoniła, w końcu wsiedliśmy do samochodu.
-Gotowa na nowy, najwspanialszy okres w swoim życiu?- spytał Kurek poruszając zabawnie brwiami i zapinając pasy.
-Zdecydowanie- uśmiechnęłam się. Zdjęłam buty, wyłożyłam się na siedzeniu, oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy. Czułam się szczęśliwa, nawet bardzo. Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie Bartek. Jest wspaniały. Oddałam się w objęcia cudownego Morfeusza.


***


 -Lenka, obudź się – Powiedziałem cicho, żeby jej nie przestraszyć. Niestety to na nic. Wjechałem na moje osiedle i stanąłem pod blokiem. Wysiadłem z samochodu, poszedłem na drugą stronę i otworzyłem drzwi. Odpiąłem delikatnie pas i wziąłem Lenę na ręce. Prawie nic nie poczułem. Mała i lekka. Jak laleczka. Szkoda, że musiała tyle przejść. Ale teraz będzie już tylko lepiej. Wujek Kurek się nią zajmie. Uśmiechnąłem się sam do siebie wchodząc ze śpiącą Leną do bloku. Cholera, jak ja otworze drzwi. Stanąłem przed swoim mieszkaniem, a sekundę później przy drzwiach naprzeciwko moich. Łokciem zadzwoniłem do drzwi, a po chwili stanął w nic Kubiak z Bartmanem. Na ich twarzach malowało się jedno wielkie WTF.
-No nie patrzcie tak, później wam opowiem – Powiedziałem cicho, żeby nie obudzić Leny – Michał weź wyciąg z mojej bluzy klucze i otwórz z łaski swojej moje mieszkanie. – Powiedziałem do niego szczerząc się. Już po chwili kładłem Lenkę do mojego łóżka w sypialni. Zdjąłem jej koszulę i przykryłem delikatnie kołdrą. Wyszedłem z sypialni i zamknąłem drzwi. Skierowałem się do kuchni, gdzie siedzieli moi przyjaciele. Znali Lenę ze Spały. Wystarczyło opowiedzieć im, co się ostatnio wydarzyło w Rzeszowie. Swoją drogą, jak powiedziałem im, że będzie tu mieszkała, to ucieszyli się niezmiernie.
-Dobra Misiaczki kochane, skoro tu jesteście pomożecie mi z rzeczami Leny – Poruszyłem zabawnie brwiami.
-A dużo tego ma? – Spytał niezbyt zadowolony Bartman.
-No coś Ty Zbysiaczku, przecież to tylko kobieta – zaśmiałem się. Oj jak dobrze, że mi pomogą. Kiedy zeszliśmy na dół chłopaki oniemieli z wrażenia. Po jakichś dobrych 30 minutach wszystko było już w moim mieszkaniu, a my siedliśmy przed telewizorem. Trening dopiero za godzinę.
-Chłopaki, myślicie, że Nawrocki znajdzie jakąś pracę dla Leny? – Spytałem z nadzieją w głosie.
-Jasne, że tak. Dziś na treningu weźmiemy Lenę i do niego pójdziemy – Odpowiedział uradowany Zbyszek. – Może będzie naszą prywatną cheerleaderką.
-Niedoczekanie Twoje Zbysiu – z mojej sypialni wyszła uśmiechnięta Lenka. Chłopaki od razu wstali, by się z nią przywitać.
-Jezu, aleś Ty urosła – Powiedział uśmiechnięty Zibi.
-I wyładniałaś – Dodał szczerzący się Kubiak.
-Ej no, 6 lat się nie widzieliśmy, miałam prawo. – Odpowiedziała uśmiechnięta dziewczyna. Jej uśmiech był dla mnie najważniejszy, w końcu po to ją tu przywiozłem.
-Dobra to my lecimy do siebie, za pół godziny idziemy na trening, czekajcie na nas – Powiedział uśmiechnięty Zbyszek i wyszli wraz z Michałem.
-Bartuś, a gdzie oni mieszkają? – Spytała mnie wchodząc do kuchni.
-Naprzeciwko naszych drzwi – Uśmiechnąłem się szeroko. – I bardzo mnie to cieszy, bo dzięki nim nie musiałem sam wnosić Twoich rzeczy.
-Oj tam, oj tam. – Uśmiechnęła się i otworzyła lodówkę – co powiesz na tosty?
-Kocham Cię! – zaśmiałem się – idę się spakować na trening. – Powiedziałem i wyszedłem z kuchni zostawiając w niej uśmiechniętą Lenkę.


***
-Bartek, gotowe! – Krzyknęłam zajadając się tostami. Po chwili wszedł do kuchni uśmiechnięty Kurek. – Trzeba będzie skoczyć na zakupy, nie mam z czego zrobić dobrej kolacji.
-Dobra, dobra. Pojedziemy samochodem a po treningu skoczymy do Biedrony. – Zaśmiał się Bartek jedząc tosty. – Jakie dobre.
Uśmiechnęłam się szeroko widząc jego minę. Poszłam do salonu, gdzie stała moja walizka i zaczęłam w niej szukać odpowiedniego ubrania. W końcu znalazłam coś fajnego i poszłam do łazienki się przebrać. Długie włosy związałam w wysoki kucyk, lekko podmalowałam oko i już byłam gotowa. Wyszłam z łazienki i trafiłam na spojrzenie Kurka.
-No co?
-Ładna jesteś – Wyszczerzył się szeroko i już brał mnie za rękę prowadząc do wyjścia. Wciągnęłam na nogi moje miętowe Conversy i byłam gotowa do wyjścia. Bartek dał mi moje nowe klucze, którymi zamknęłam mieszkanie, kiedy to Bartek dobijał się do naszych sąsiadów. Już po chwili jechaliśmy Bartkowym autem w stronę Energii. Swoją drogą to jakieś 10 minut pieszo od naszego mieszkania. Wysiedliśmy z samochodu. Zobaczyłam zbliżającego się do nas Wlazłego.
-Mariuuuuuuszek! – Pisnęłam głośno i już do niego leciałam. A on wziął mnie na ręce i zaczął kręcić dookoła. Zaczęłam się przeraźliwie śmiać. – Stęskniłam się za Tobą, bo nie widziałam Cię od rana. Moje serce umierało z tęsknoty – Powiedziałam próbując zachować powagę.
-Taa? To powiedz to mojej żonie – Zaśmiał się Mariusz odstawiając mnie na ziemię.
-Lepiej nie – Powiedziałam cicho. – I Ty też nie mów, bo mnie zabije.- Zaśmiałam się i ruszyliśmy razem z chłopakami w stronę wejścia.
-Lenka, idziemy do Nawrockiego w sprawie Twojej pracy. Chodź – Pociągnął mnie za rękę Kurek. Szłam w obstawie Bartka, Michała, Zbyszka i Mariusza. Na miejscu trenera wystraszyłabym się ich. Kiedy już weszliśmy do jego gabinetu, Bartek przedstawił mnie i powiedział o co chodzi. Okazało się, że potrzebują kogoś do koordynowania całego zespołu, a jak to określił Mariusz, ja potrafię być dla innych ostra i bez skrupułów, więc tak zostałam przyjęta na okres próbny, a mój sprawdzian miał zacząć się od dzisiejszego treningu. Chłopaki pobiegli przebrać się a ja wraz z trenerem omówiłam zasady mojej pracy. Mam pomagać przy treningach, zajmować się wyjazdami chłopaków. Ogólnie nic strasznego. Weszliśmy na halę, na której już znajdowali się wszyscy. Uśmiechnęłam się do nich nieśmiało a zaraz po tym zostałam porwana przez Winiarskiego na sam środek.
-Michał, głupku, co Ty robisz?
-Pokazuję wszystkim naszą nową zdobycz.
-Zdobyć to Ty sobie możesz medal a nie mnie! – Zaśmiałam się wesoło i uciekłam na bok sali. Zostałam przedstawiona chłopakom, a Ci, którzy mieli już okazję mnie poznać, dziwili się, że to ja. Czy można aż tak bardzo zmienić się przez 6 lat? Najwidoczniej. Trening zaczął się bieganiem, rozciąganiem. Lekka rozgrzewka. Później ćwiczyli w parach różne zagrania, na koniec zagrywkę.
-No chłopaki, możecie teraz sobie pograć. – Oznajmił zadowolony trener.
-To, co, robimy chrzest Lenie? – Na dźwięk swojego imienia przeraziłam się.
-Że, co proszę?
-Tylko jej za bardzo nie wymęczcie – Odezwał się Nawrocki rozmawiając z drugim trenerem.
-Ale, że co? Ja nie chcę – Próbowałam uciec im z Sali, ale byli szybsi. Kurek złapał mnie i przerzucił sobie przez ramię.
-Spoko Lena, tylko z nami zagrasz.
-Ale ja nie umiem grać w siatkę! – Krzyknęłam głośno, na co wszyscy wybuchli śmiechem.
-Pokaż czego nauczył Cię braciszek, mała – Krzyknął Zbyszek.
-Zbysiu, mała to jest Twoja..
-O nieee. Ona gra przeciwko mnie – Powiedział wkurzony Zbyszek – Zobaczysz, że przegrasz.
-Taa? Taki jesteś pewien, no to dawać, gramy. – On wie, że Lenie Ignaczak nie można rzucać wyzwań, bo zawsze je podejmę. Tak więc znalazłam się w drużynie z Wlazłym, Kurkiem, Woickim, Kubiakiem i Anastasijevicem. Po drugiej stronie siatki był Zatorski, Bartman, Winiar, Cupko, Kłos i Kooistra.
Mecz był zacięty, a ja jak przystało na pozycję libero w naszej drużynie rzucałam się do wszystkich piłek. Nawet nie wiem, kiedy wygraliśmy 3;1. Na mojej twarzy malowało się zmęczenie ale i wielki zaciesz z powodu dowalenia Zbysiowi.
-No i co Zbysiu, nie pamiętasz już, że ze mną nie wolno się zakładać.
-Dobra dobra, teraz możesz wybrać nagrodę. – Powiedział zawiedziony Bartman a Bartek szepnął mi jedynie na ucho: zakupy. Uśmiechnęłam się szeroko.
-No wiesz Zbysiu, dopiero się tu przeprowadziłam a wiem, że jest tu kilka świetnych galerii handlowych. Może pomożesz mi je zwiedzić? – Uśmiechnęłam się szeroko, widząc minę Zbyszka a cała Skra wiła się ze śmiechu po podłodze.
-Ale Lenka! 

~*~ 

No to jest rozdział drugi. Mam nadzieję, że nie jest zły. Pisany był codziennie po kawałku. Akcja zaczyna się rozkręcać.
Serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze pod pierwszym rozdziałem. Dzięki Wam wiem, że nie piszę tego na marne. Dziękuję za każde dobre słowo, jak i te z krytyką. 
Mam nadzieję, że przeczytacie dalsze losy Leny. I jej nowych przyjaciół. 
Jeśli ktoś chciałby mi coś zasugerować chętnie o tym posłucham. Jeśli ktoś z Was chciałby mi coś przekazać to mój numer GG : 8021383

Serdecznie zapraszam do czytania mojego opowiadania. ; ) 


Macie jeszcze kilka moich ulubionych zdjęć : 
Podobają się ? :)
Oglądacie dzisiejszy mecz Skra Bełchatów - Reprezentacja Polski ? :)
Co myślicie o meczu do pięciu wygranych setów po 15 pkt ? Mnie to jakoś się nie podoba :)
Czekam na Wasze zdanie :)
Pozdrawiam. Wasza lovely :*
 

wtorek, 11 grudnia 2012

Jedyneczka ! :


-Halo?
-Przyjedź po mnie.
Wstałem od stołu i wyszedłem do kuchni.
-Mała, co się dzieje? – W odpowiedzi usłyszałem tylko jej płacz.
-Siedzę w parku, tym za naszym osiedlem. – Rozłączyła się. Nie zwlekając ani chwili dłużej wziąłem klucze od auta. Wszedłem do salonu ze sztucznym uśmiechem.
-Siurak, chodź tu. Musimy coś załatwić. – Spojrzałem na niego – no nie patrz na mnie jak na idiote tylko chodź!
Wyszedłem przed dom, a za mną Kurek. Spojrzałem na niego.
-Jedziemy po Lene. Coś się stało, nie chciała mi nic powiedzieć.
-No to jedziemy! – Pobiegliśmy w stronę samochodu i wsiedliśmy do niego. Łamiąc dozwoloną prędkość i wszystkie możliwe zakazy dojechaliśmy do parku w przeciągu 15 minut. Wysiedliśmy z auta i pobiegliśmy w stronę parku.
-Te Krzysiu patrz, jaka dupa – powiedział Siurak patrząc na jakąś dziewczynę. Siedziała tyłem do nich. Miała długie blond włosy, szczupła. Wyszczerzył się.
-Kurwa idioto to Lena! – Podbiegłem do dziewczyny i siadłem obok. Bez słowa ją przytuliłem. A Kurek? Stał w jednym miejscu z wielkim zawiasem na mordzie.

***

Spojrzałam na niego cała zapłakana i jeszcze mocniej się wtuliłam.
-Krzyś… - zapłakałam cicho.
-Cii mała jestem tutaj. – Przytulałem ją. – i mam dla Ciebie niespodziankę. – Kiwnąłem ręką na Kurka.
-Jaką? – Rozejrzałam się dookoła i kogo zobaczyłam? – O ja pierdole Kurek! – Zerwałam się z ławki i pobiegłam do niego. Przytuliłam się do tego wielkoluda. Brakowało mi go cholernie.
-Misia. – Usłyszałam nad sobą.
-Nikt tak do mnie nie mówi od jakiś pięciu lat! – Posłałam mu lekki uśmiech przez łzy.
-Powiesz mi, co się stało? – Stanął obok nas Krzysiek.
-Tomek... –  Powiedziałam cicho.
-Co ten gnój Ci zrobił?! – Krzyknął Krzysiek.
-Zdradził mnie… - wtuliłam się mocno w Bartka.
-Jedziemy do domu. – Zakomunikował mój starszy braciszek.
-Krzysiek, macie gości, pójdę do Izki. – Spojrzałam na niego wycierając twarz chusteczką. Taa mój piękny makijaż sobie spłynął… Jak ja muszę wyglądać…
-No i co? Ale siostra jest najważniejsza.
-Dokładnie – dopowiedział Kurek i wziął mnie na ręce.
-Kurek idioto puść mnie! – Krzyknęłam głośno, przez co spojrzało na nas kilka młodych dziewczyn. Już widziałam zazdrość w ich oczach.
-Jak miałaś 16 lat byłaś grzeczna i miła. – Naburmuszył się Bartek. A ja? Uśmiechnęłam się. Tak na mnie działa Kurek.
Doszliśmy do samochodu. Kurek prowadził a Krzysiek siadł ze mną z tyłu i przytulił. Nie wiem, kiedy, ale zasnęłam.
***
Stanął przede mną i wyznał mi miłość. Podarował bukiet czerwonych róż. Uklęknął i wyjął małe pudełeczko z pierścionkiem. Moja radość była nie do opisania. Wsunął go delikatnie na mojego palca. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Obok nas pojawiła się z nikąd inna kobieta. Piękna, wysoka. On od razu zapomniał o mnie. Pocałowali się. W jednym momencie czar prysł. Poczułam się jak szmata. Zabawiał się ze mną i z nią jednocześnie. Niee! Dlaczego?! Dlaczego to ja zawsze muszę trafić na takiego kretyna?!
-Ej mała, obudź się – usłyszałam ciepły głos…, kogo? No właśnie, kogo??! Podniosłam ciężkie powieki i kogo zobaczyłam? Tak, tak, Kurka. A co on robił? Delikatnie ocierał z mojej twarzy łzy. Leżałam mocno wtulona w niego. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie. Czułam się tak zajebiście bezpieczna. Spojrzałam w jego cudowne, niebieskie oczy. Przypomniały mi się wcześniejsze lata, kiedy to byłam Kurkową młodszą siostrą. Nie wiem, dlaczego nasz kontakt się urwał.
-Bartek? Co Ty tu robisz? – Spytałam cicho.
-Zajęłaś moje łóżko na dzisiejszą noc, więc jak już muszę to Cię pilnuję – Odpowiedział uśmiechnięty od ucha do ucha jednocześnie dźgając mnie paluchem w brzuch.
-Ej, ej, ej skończ! Bartusiuuu! – Zrobiłam smutną minkę.
-Ale obiecaj mi, że już nigdy nie będziesz płakała, przez tego dupka. – Spojrzał mi w oczy.
-Bartek, to świeża sprawa. Tutaj wszystko mi go przypomina. – Powiedziałam ze łzami w oczach.
-W takim razie zabieram Cię jutro do Bełchatowa – Odpowiedział uśmiechnięty całując mnie jednocześnie w czoło.
-Że, co kurwa?

~*~


No to jest jedyneczka  mam nadzieję, że udana.:) Dziękuję wszystkim, którzy nie szczędzili mi komentarzy dotyczących prologu. Dzięki Wam, wiem, że nie piszę tego opowiadania na marne. Rozdziały chcę publikować jak najczęściej. Jeśli ktoś by chciał, mogę informować go przez gg. :)


sobota, 8 grudnia 2012

prolog.

-Misiek, wychodzę.
-Przecież dopiero 14 Zajęcia masz od 16.
-Muszę kupić Iwonie i Krzyśkowi prezent. Zapomniałeś, że dziś do nich idziemy na rocznicę? – Robiłam wyrzuty mojemu ukochanemu.
-Lenaaa. A ja kolacje zaplanowałem! – Zrobił maślane oczy – jutro do nich pójdziemy, hmm?
-Misieek. Sto razy Ci powtarzałam.! – Zaczęłam się wkurzać.
-Prooszę, - podszedł i przytulił się do moich pleców odgarniając jednocześnie z szyi moje długie, blond włosy.
-Zadzwonie do nich. – Odwróciłam się do niego i delikatnie musnęłam jego usta.
-Mówiłem Ci już, że Cię kocham? – Uśmiechnął się szeroko.
Uśmiechnęłam się tylko i wyszłam z salonu do sypialni. Złapałam za telefon i już dzwoniłam do mojego ukochanego braciszka.
-Krzysiu. Przepraszam, ale nie damy dziś rady. Tomek jak zwykle zapomniał i przyszykował dla nas romantyczną kolację. Ja zresztą mam do 20 zajęcia.
-Mała nie tłumacz się. Chłopaki z Bełchatowa zostaną do jutra. Zdążysz się z nimi spotkać.
-Aaaa! – zapiszczałam do telefonu – kocham Cię braciszku ! Bawcie się dobrze !
-Pa Lenka. – usłyszałam i wyłączyłam się. Włożyłam telefon do tylnej kieszonki moich czarnych rurek. Obejrzałam się w lustrze. Cóż, nie jest najgorzej. Trzymam się jak na te 21 lat! Uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Niska, szczupła blondynka o zajebiście błękitnych oczach to ja – Lena Ignaczak. Tak, tak. Siostra TEGO Krzysztofa Ignaczaka.
-I co mycha? – usłyszałam z salonu.
-Nie gniewa się, ale obiecałam, że wpadnę jutro przywitać się z chłopakami z Bełka. – uśmiechnęłam się.
-Cieszę się. – powiedział mój ukochany Tomuś.
-Dobra misiek i tak się już zwijam. Po drodze wstąpię do Izki na kawkę i razem pójdziemy na zajęcia. Będę po 20. kocham Cię ! – krzyknęłam i wybiegłam z mieszkania biorąc moją torbę i ubierając w pośpiechu moje ukochane koturny. Taaaak, kocham te buty. Dodają mi do wzrostu, na którego brak zdecydowanie cierpię. Wychodzę przed blok. Słońce świeci. Jest cudownie. Wyjmuję telefon i dzwonie do Izy, która ucieszona wstawia wodę na kawę. Uwielbiam tą dziewczynę. Wpadam do jej bloku, który znajduje się kilka ulic dalej. Wchodzę do windy i jadę na 6 piętro. ( w moich butach, na tych schodach, chyba bym się zabiła :D )
Wpadam do jej mieszkania i od razu przytulamy się do siebie.
-No Iz wyglądasz seksowniee! – prawię jej komplement a ta tylko wybucha śmiechem. Wkońcu i ja zaczynam się śmiać.
-Siadaj mycha. Pijemy i spadamy. – powiedziała stawiając przede mną kubek gorącej kawy z mlekiem i dwiema łyżeczkami cukru – ona wiee co tygryski lubią najbardziej :D
-No to mów jak ten z dyskoteki – zaczęłam nasz ulubiony temat.
-Aaa! W łóżku jest zajebisty! – uśmiechnęła się szeroko.
-To wy już ?! Izka kurwa Ty to jesteś niemożliwa!
I tak nasza rozmowa potoczyła się dalej. Koło 15.40 wyszłyśmy na uczelnię.

- No szybciej Lena ! Spóźnimy się ! – poganiała mnie Iza.
-Czeeekaj no. – cholerne buty- dodałam w myślach.
Doszłyśmy na uczelnię chwilę po 16. zobaczyłyśmy naszą grupę więc ruszyłyśmy w ich stronę. Jak się dowiedziałyśmy, zajęcia odwołane.

-Izaa chodźmy. Tomek ma dla mnie jakąś niespodziankę. Będę wcześniej i go zaskoczę – uśmiechnęłam się.
-Już, już. Ale z niego romantyk. Zazdroszczę Ci – uśmiechnęła się.
-Ty też takiego znajdziesz. – puściłam jej oczko. I w miłej atmosferze podprowadziła mnie pod mój blok. Było chwilę po 17.

-Pa słońce – dała mi buziaka w policzek – odezwij się później co on wymyślił.
-Cześć -  dałam jej buziaka i zniknęłam w drzwiach klatki. Wjechałam na trzecie piętro. Pomalowałam usta błyszczykiem. Cicho uchyliłam drzwi. I co zobaczyłam?

Wszędzie leżały płatki róż.. paliły się małe świeczki. Stół był nakryty na dwie osoby, a w kieliszkach było NIEDOPITE wino. Usłyszałam dziwne odgłosy z sypialni. Na podłodze leżała sukienka i szpilki.. Nie moje !


-Kurwa mać ! 
 ~*~
 No to jest prolog. nie wiem czy potrafię pisać. :) to taka moja próbka . ale kocham siatkówkę :) mam nadzieję, że ktoś odwiedzi mojego bloga i liczę na szczere komentarze :)

cześć !

Bohaterowie :

oczywiście bez siatkarzy, to opowiadanie by nie istniało :)

Głównymi bohaterami jest rodzeństwo Ignaczaków :)

Krzysiek                                                       

   

Jest zawodnikiem Asseco Resovii Rzeszów. Jest starszym bratem Leny.
Ma 34 lata. Jest mężem Iwony.  

 

        Lena       

             

Jest młodszą siostrą Krzyśka. Ma 21 lat. Jest śliczną blondynką o niebieskich oczach.
Wśród kolegów swojego brata czuje się jak krasnal ze swoimi 160cm wzrostu. Pogodna, uśmiechnięta.
Studiuje na AWF-ie w Rzeszowie. Jest na trzecim roku.


Iza Maj

       

Jest najlepszą przyjaciółką Leny. Studiuje razem z nią na trzecim roku AWF-u w Rzeszowie.


Bartek Kurek



Bartek jest zawodnikiem Skry Bełchatów. Jest najlepszym przyjacielem Krzyśka.
Bardzo dobrze zna również Lenę. Poznali się jeszcze jak ona miała zaledwie 16 lat.
Wtedy uważał ją za małą smarkulę . a jak będzie teraz ? ;)



To właśnie główni bohaterowie mojego opowiadania :)