-Że co, kurwa?
-Nie przeklinaj! –
Powiedział Bartek i popatrzył na mnie swoim złym wzrokiem. Ja wiem co on
oznacza… Zaczął mnie łaskotać.
-Ale Bartek, nie będę już! –
Wiłam się po całym łóżku śmiejąc się głośno. Do pokoju wpadł Krzysiek z Iwoną.
-Co Wy tu wyprawiacie? –
Zaśmiał się Krzysiek widząc mnie leżącą pod Kurkiem. – Chodź Iwonka nie
przeszkadzamy im, może z tego jeszcze dzieci będą.
-Krzysiek! – zaśmiałam się i
rzuciłam w niego poduszką.
-Właśnie Krzysiek, mam dla
Was małą propozycję. – Spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.
-O nie, ten uśmiech zawsze
oznacza głupie pomysły Kurka – I kolejna poduszka poleciała w stronę mojego
braciszka.
-Też tak sądzę –
Uśmiechnęłam się a po chwili spotulniałam pod złym wzrokiem Bartka.
-No więc, po dzisiejszych wydarzeniach,
chciałbym zabrać jutro tą oto Lenę Ignaczak, która teraz powinna być z dala od
tego idioty, ze sobą do Bełchatowa. – Powiedział dumny z siebie Kurek i
wyszczerzył się do małżeństwa Ignaczaków. Spojrzałam na minę Krzyśka, ale
niewiele mogłam z niej wyczytać.
-Mówiłam Ci Bartek, że to
zły pomysł. – Siadłam na brzegu łóżka spoglądając na Krzyśka, który w końcu
raczył się odezwać.
-Lenka, myślę, że to dobry
pomysł. Jesteś już po egzaminach, teraz tylko obrona i masz licencjat.
-A ja znajdę Ci pracę na
Energii! – Krzyknął dumny Kurek.
-Ale…
-Nie ma żadnego ale Lena, to
z pewnością dobrze Ci zrobi. Stamtąd będziesz miała bliżej do rodziców,
odwiedzisz ich w końcu. – Dodała moja szwagierka. Spojrzałam na wszystkich
„zgromadzonych”. Chyba byli przekonani co do mojego wyjazdu. A ja?
-Dobra, jadę. – Spojrzałam
na Kurka – Ale jak tylko będę Ci przeszkadzała, to wracam. – Uśmiechnęłam się.
-Ty mi nigdy nie będziesz
przeszkadzała – Wyszczerzył się do mnie Kurek – Będziesz mi prała, gotowała,
sprzątała.
-Krzysiek, i Ty chcesz żebym
z nim jechała? – Spojrzałam miną zbitego psiaka na mojego brata. A on tylko się
roześmiał.
-Dobra kładźcie się spać.
Rano skoczymy do mieszkania Leny po jej rzeczy. Zostaniecie na obiad, a później
pojedziecie – Wydała rozkaz Iwona i z uśmiechem znikła razem z Krzyśkiem za
drzwiami.
-Ty! – Wycelowałam paluchem
u Kurka – wcale ze mną tak dobrze nie będziesz miał. I już żałuj, że nie masz w
mieszkaniu dwóch łazienek. – z wielkim uśmiechem na twarzy wybiegłam z pokoju.
Poszłam do Krzyśka żeby dał mi swoją koszulkę do spania.
***
Po dobrych 40 minutach cała
uśmiechnięta wróciłam do pokoju. Ubrana jedynie w bieliznę i koszulkę Krzyśka,
która zakrywała co nieco. Mimo to mina Bartka była bezcenna.
-Jak tak będziesz codziennie
paradowała po mieszkaniu, to nigdy Cię z niego nie wypuszczę – Wyszczerzył się
i oglądając mnie z każdej strony wyszedł z pokoju. Wzięłam swoją torebkę i
wślizgnęłam się pod kołdrę. Zaczęłam szukać w niej telefonu. Graniczyło to z
cudem, ale na dnie leżała sobie moja ukochana Nokia. Odblokowałam i spojrzałam
na wyświetlacz. 33 połączenia nieodebrane od Tomka i 10 od Izy. Napisałam jej
tylko SMS-a.
Jego cudowna niespodzianka to zdrada…
Jutro wyjeżdżam do Bełchatowa, wrócę na obronę.
Przyjeżdżaj do mnie jak tylko będziesz miała czas ; )
Kocham Cię mała ;***
-A Ty giń maszkaro.
Powiedziałam cicho i usunęłam numer Tomka z telefonu. Odłożyłam go na szafeczkę koło łóżka, ułożyłam
się wygodnie i wtuliłam w kołdrę. Mimo tego, że był czerwiec, nocami można było
zmarznąć. Po chwili do pokoju wszedł Bartosz. Kiedy odwróciłam się w jego
stronę, zamarłam. Był w samych bokserkach a jego wyrzeźbiona klata robiła na
mnie niemałe wrażenie. Chyba moje policzki oblał rumieniec, bo Bartek
uśmiechnął się szeroko. Odwróciłam się i zamknęłam oczy. Chwilę później
poczułam jak jego ręce obejmują mnie w pasie. Uśmiechnęłam się do siebie.
-Dobranoc maleńka, śpij
dobrze – Szepnął mi do ucha i złożył delikatny pocałunek na policzku.
-Dobranoc – Odpowiedziałam
cicho i powoli oddałam się w ramiona Morfeusza.
***
Ałł.. Co tak boli? Gdzie ja
jestem? Dlaczego nie czuje swojego ciała? I co na mnie leży?! Podniosłam jedną
powiekę w górę i momentalnie zrobiłam wielkiego wytrzeszcza. Osobnikiem, który
przygniatał mnie całym sobą był niejaki Kurek. Zaczęłam go delikatnie
szturchać, ale moje starania były na nic. Ani drgnął. A moje wnętrzności już
proszą o ratunek.
-Barteeeek. – zaczęłam
głośniej mówić i próbowałam go obudzić. A on nic. Oo nie, tak dobrze to mu nie
będzie. Wyjęłam rękę delikatnie spod niego i uszczypnęłam go w tyłek.
-Mmm kotku. Jeszcze 5 minut.
– powiedział cicho pod nosem i dalej spał. Ale że jaki kotku? O nieee!
-Kurek kretynie! –
Krzyknęłam mu prosto do tego wielkiego ucha. Reakcja była natychmiastowa. Kurek
skoczył jak oparzony a ja jedynie mogłam zachodzić się ze śmiechu. Jak on
zajebiście wyglądał! Potargane włoski, bokserki. Cholera, bo się jeszcze w nim
zakocham!
-Mendo mała! – Spojrzał na
mnie ze złością w oczach a ja zrobiłam najsłodszą minę na świecie i oczy a’la
kot ze Shreka. Podziałało. Uśmiechnął się do mnie.
-No cześć Kuraś. –
Uśmiechnęłam się. – Jak się spało miażdżąc moje wnętrzności? – zapytałam
śmiejąc się z jego miny.
-Elegancko, mógłbym tak
codziennie – powiedział, uśmiechnął się TAK jak to tylko on potrafi i zniknął
za drzwiami. Korzystając z jego nieobecności przebrałam się w moje wczorajsze
rzeczy i zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam nikogo innego jak Winiara i Szampona.
-No oczom nie wieżę! –
krzyknęłam uśmiechnięta od ucha do ucha. Rzuciłam się w ich kierunku i
wyściskałam za wszystkie czasy.
-No cześć mała – uśmiechnęli
się po powitaniu.
-Ej nie jestem taka mała! –
udałam wielkie oburzenie. – Mam całe metr sześćdziesiąt.
-Metr sześćdziesiąt dwa. –
Wszyscy spojrzeliśmy na Kurka stojącego w drzwiach. A moja twarz przybrała
wyraz jednego wielkiego WTF? – no co? Spałem na niej to ją rozpłaszczyłem! –
powiedział uradowany Kurek szczerząc się niemiłosiernie. A my wybuchliśmy
śmiechem.
-Ale mam nadzieję, że brzuch
jej nie urośnie za 9 miesięcy – Wparował do kuchni wyszczerzony Igła. – Bo za
młody jestem na wujka – poruszył zabawnie brwiami a ode mnie oberwał
ścierką.
-No ja Krzysiu nie wiem, bo
jak się obudziłem to ona mnie po tyłku macała! – Pożalił się Kurek a chłopaki
wybuchli śmiechem.
-Nie! To nie tak! Ja go
tylko chciałam obudzić. – Uśmiechnęłam się speszona.
-Już dobra, dobra kochanie.
– zaśmiał się Bartek – Siadaj, jedz i jedziemy do Ciebie po rzeczy.
Wtedy spojrzeli na nas
zaskoczeni Winiar i Wlazły. Kurek wytłumaczył im, że przeprowadzam się do niego.
Ich radości nie było końca. Koło 9 zdecydowali, że już wytrzeźwieli i pojadą.
Grzecznie się pożegnaliśmy, choć wiedziałam, że teraz będziemy się widywać
codziennie. Szybko zjadłam swoje kanapki z Nutellą. Tak kocham ją ♥. Poszłam do łazienki umyć
się, podmalować oko i byłam gotowa. Chyba gotowa. A co jeśli go tam spotkam?
Albo będzie tam ona? Tego nie przeżyję. Zeszłam na dół, założyłam moje wysokie
koturny, co Bartek tylko skwitował śmiechem, że się w nich zabiję. Ale co tam.
Wyszliśmy przed dom i załadowaliśmy się do jego samochodu. Ym, audi? Jakoś tak.
Droga była krótka, a ja im bliżej mojego byłego mieszkania, tym bardziej nie
chciałam tam jechać. Stanęliśmy pod blokiem. Kurek wyskoczył z samochodu i
podszedł do mnie z drugiej strony.
-Mała, będzie dobrze, chodź.
– Chwycił mnie mocno za rękę. Weszliśmy do bloku.
Wjechaliśmy windą na „moje”
piętro, drzwi były zamknięte, dobry znak. Poszperałam w torebce i wyjęłam
klucze. Otworzyłam nimi mieszkanie i weszliśmy do środka. Ślady po wczorajszym
znikły, wszystko było jak zwykle. Pociągnęłam Bartka za rękę do sypialni.
Wspomnienia wróciły. I to obrzydzenie, że robił to tu ze mną i z innymi. Nie
chciałam płakać. Szybko otworzyłam szafę.
-Bartek, podasz mi tą
walizkę – Wskazałam palcem na górę szafy.
-Jasne, mała – Odpowiedział
akcentując wyraźniej ten przymiotnik. Uśmiechnęłam się i zaczęłam wrzucać do
walizki wszystkie swoje ubrania, co chwilę Bartek podawał mi puste walizki i
pudełka. Taak, trochę tego mam.
-Długo jeszcze? – Spojrzał
na mnie błagalnym wzrokiem, kiedy już zniósł wszystkie ubrania na dół.
-Bartuś, jeszcze „tylko”
buty i kosmetyki. – Taak, z tym było najgorzej. Kilkadziesiąt par zajmujących
całe tylne siedzenie kurkowego samochodu. Kosmetyki spakowaliśmy do pudełka. Bartek
znosił już ostatnie kartony z moimi książkami, notatkami, prywatnymi rzeczami.
Został przy samochodzie. Ja w tym czasie przebrałam się i byłam gotowa do
wyjścia. Ostatni raz obeszłam wszystkie pokoje. Zdjęłam ze ściany ramkę z moim
zdjęciem. Zabrałam ją razem z laptopem. Zamknęłam drzwi na klucz i położyłam go
pod wycieraczką. Odetchnęłam głęboko. Zdecydowanie zaczynam nowy,
najwspanialszy okres mojego życia. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Zbiegłam na
dół i wyszłam z bloku. Spojrzałam na Kurka, stojącego obok samochodu. Oj muszę
mu to wynagrodzić. Podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek.
-Dziękuję – szepnęłam niemal
niesłyszalnie.
-Nie masz za co- uśmiechnął
się czule. Zabrał ode mnie laptopa i zdjęcie. Popatrzył na nie. – Będzie
wisiało na honorowym miejscu w naszym mieszkaniu.
Wsiedliśmy do samochodu i
odjechaliśmy spod bloku. Nie powiem, ciężko mi było. Dwa lata życia zostawiałam
właśnie za plecami. Moje rozmyślania przerwał Bartek, który złapał mnie za
rękę.
-Nie żałuj. Nie zasługiwał
na Ciebie – uśmiechnął się do mnie – jedziemy do Ignaczaków, żegnamy się i stąd
spadamy? – pokazał równy rząd swoich zębów. Nie mogłam się nie uśmiechnąć.
-Tak – szepnęłam cicho.
Droga zajęła nam kilkanaście minut. Weszliśmy do domu mojego brata. Iwona już
szykowała nam kanapki na drogę, jakby nie było barów. No ale cóż. Zobaczyłam
Krzyśka schodzącego po schodach z Kubusiem, moim bratankiem. Kocham to dziecko.
Ma pół roku a już podbił moje serce. Podbiegłam do nich i wzięłam go na ręce.
-Jej, za nim będę tęskniła
najbardziej. – Powiedziałam z uśmiechem.
-Ej a ja? – udał oburzenie
mój starszy brat.
-Oj za Tobą i Iwonką też. –
dodałam z uśmiechem. Pożegnania nadszedł czas… Ta, tego nie lubię najbardziej.
Po jakichś 30 minutach przytulania, obiecywania, że będę dzwoniła, w końcu
wsiedliśmy do samochodu.
-Gotowa na nowy,
najwspanialszy okres w swoim życiu?- spytał Kurek poruszając zabawnie brwiami i
zapinając pasy.
-Zdecydowanie- uśmiechnęłam
się. Zdjęłam buty, wyłożyłam się na siedzeniu, oparłam głowę o szybę i
zamknęłam oczy. Czułam się szczęśliwa, nawet bardzo. Nie wiem co bym zrobiła
gdyby nie Bartek. Jest wspaniały. Oddałam się w objęcia cudownego Morfeusza.
***
-Lenka, obudź się – Powiedziałem cicho, żeby
jej nie przestraszyć. Niestety to na nic. Wjechałem na moje osiedle i stanąłem
pod blokiem. Wysiadłem z samochodu, poszedłem na drugą stronę i otworzyłem
drzwi. Odpiąłem delikatnie pas i wziąłem Lenę na ręce. Prawie nic nie poczułem.
Mała i lekka. Jak laleczka. Szkoda, że musiała tyle przejść. Ale teraz będzie
już tylko lepiej. Wujek Kurek się nią zajmie. Uśmiechnąłem się sam do siebie
wchodząc ze śpiącą Leną do bloku. Cholera, jak ja otworze drzwi. Stanąłem przed
swoim mieszkaniem, a sekundę później przy drzwiach naprzeciwko moich. Łokciem
zadzwoniłem do drzwi, a po chwili stanął w nic Kubiak z Bartmanem. Na ich
twarzach malowało się jedno wielkie WTF.
-No nie patrzcie tak,
później wam opowiem – Powiedziałem cicho, żeby nie obudzić Leny – Michał weź
wyciąg z mojej bluzy klucze i otwórz z łaski swojej moje mieszkanie. –
Powiedziałem do niego szczerząc się. Już po chwili kładłem Lenkę do mojego
łóżka w sypialni. Zdjąłem jej koszulę i przykryłem delikatnie kołdrą. Wyszedłem
z sypialni i zamknąłem drzwi. Skierowałem się do kuchni, gdzie siedzieli moi
przyjaciele. Znali Lenę ze Spały. Wystarczyło opowiedzieć im, co się ostatnio
wydarzyło w Rzeszowie. Swoją drogą, jak powiedziałem im, że będzie tu
mieszkała, to ucieszyli się niezmiernie.
-Dobra Misiaczki kochane,
skoro tu jesteście pomożecie mi z rzeczami Leny – Poruszyłem zabawnie brwiami.
-A dużo tego ma? – Spytał
niezbyt zadowolony Bartman.
-No coś Ty Zbysiaczku,
przecież to tylko kobieta – zaśmiałem się. Oj jak dobrze, że mi pomogą. Kiedy
zeszliśmy na dół chłopaki oniemieli z wrażenia. Po jakichś dobrych 30 minutach
wszystko było już w moim mieszkaniu, a my siedliśmy przed telewizorem. Trening
dopiero za godzinę.
-Chłopaki, myślicie, że
Nawrocki znajdzie jakąś pracę dla Leny? – Spytałem z nadzieją w głosie.
-Jasne, że tak. Dziś na treningu weźmiemy Lenę i do niego pójdziemy – Odpowiedział uradowany Zbyszek. –
Może będzie naszą prywatną cheerleaderką.
-Niedoczekanie Twoje Zbysiu
– z mojej sypialni wyszła uśmiechnięta Lenka. Chłopaki od razu wstali, by się z
nią przywitać.
-Jezu, aleś Ty urosła –
Powiedział uśmiechnięty Zibi.
-I wyładniałaś – Dodał
szczerzący się Kubiak.
-Ej no, 6 lat się nie
widzieliśmy, miałam prawo. – Odpowiedziała uśmiechnięta dziewczyna. Jej uśmiech
był dla mnie najważniejszy, w końcu po to ją tu przywiozłem.
-Dobra to my lecimy do
siebie, za pół godziny idziemy na trening, czekajcie na nas – Powiedział
uśmiechnięty Zbyszek i wyszli wraz z Michałem.
-Bartuś, a gdzie oni
mieszkają? – Spytała mnie wchodząc do kuchni.
-Naprzeciwko naszych drzwi –
Uśmiechnąłem się szeroko. – I bardzo mnie to cieszy, bo dzięki nim nie musiałem
sam wnosić Twoich rzeczy.
-Oj tam, oj tam. –
Uśmiechnęła się i otworzyła lodówkę – co powiesz na tosty?
-Kocham Cię! – zaśmiałem się
– idę się spakować na trening. – Powiedziałem i wyszedłem z kuchni zostawiając
w niej uśmiechniętą Lenkę.
***
-Bartek, gotowe! –
Krzyknęłam zajadając się tostami. Po chwili wszedł do kuchni uśmiechnięty
Kurek. – Trzeba będzie skoczyć na zakupy, nie mam z czego zrobić dobrej
kolacji.
-Dobra, dobra. Pojedziemy
samochodem a po treningu skoczymy do Biedrony. – Zaśmiał się Bartek jedząc
tosty. – Jakie dobre.
Uśmiechnęłam się szeroko
widząc jego minę. Poszłam do salonu, gdzie stała moja walizka i zaczęłam w niej
szukać odpowiedniego ubrania. W końcu znalazłam coś fajnego i poszłam do
łazienki się przebrać. Długie włosy związałam w wysoki kucyk, lekko
podmalowałam oko i już byłam gotowa. Wyszłam z łazienki i trafiłam na
spojrzenie Kurka.
-No co?
-Ładna jesteś – Wyszczerzył
się szeroko i już brał mnie za rękę prowadząc do wyjścia. Wciągnęłam na nogi
moje miętowe Conversy i byłam gotowa do wyjścia. Bartek dał mi moje nowe
klucze, którymi zamknęłam mieszkanie, kiedy to Bartek dobijał się do naszych
sąsiadów. Już po chwili jechaliśmy Bartkowym autem w stronę Energii. Swoją
drogą to jakieś 10 minut pieszo od naszego mieszkania. Wysiedliśmy z samochodu.
Zobaczyłam zbliżającego się do nas Wlazłego.
-Mariuuuuuuszek! – Pisnęłam
głośno i już do niego leciałam. A on wziął mnie na ręce i zaczął kręcić
dookoła. Zaczęłam się przeraźliwie śmiać. – Stęskniłam się za Tobą, bo nie widziałam
Cię od rana. Moje serce umierało z tęsknoty – Powiedziałam próbując zachować
powagę.
-Taa? To powiedz to mojej
żonie – Zaśmiał się Mariusz odstawiając mnie na ziemię.
-Lepiej nie – Powiedziałam
cicho. – I Ty też nie mów, bo mnie zabije.- Zaśmiałam się i ruszyliśmy razem z
chłopakami w stronę wejścia.
-Lenka, idziemy do
Nawrockiego w sprawie Twojej pracy. Chodź – Pociągnął mnie za rękę Kurek. Szłam
w obstawie Bartka, Michała, Zbyszka i Mariusza. Na miejscu trenera
wystraszyłabym się ich. Kiedy już weszliśmy do jego gabinetu, Bartek
przedstawił mnie i powiedział o co chodzi. Okazało się, że potrzebują kogoś do
koordynowania całego zespołu, a jak to określił Mariusz, ja potrafię być dla
innych ostra i bez skrupułów, więc tak zostałam przyjęta na okres próbny, a mój
sprawdzian miał zacząć się od dzisiejszego treningu. Chłopaki pobiegli przebrać
się a ja wraz z trenerem omówiłam zasady mojej pracy. Mam pomagać przy
treningach, zajmować się wyjazdami chłopaków. Ogólnie nic strasznego. Weszliśmy
na halę, na której już znajdowali się wszyscy. Uśmiechnęłam się do nich
nieśmiało a zaraz po tym zostałam porwana przez Winiarskiego na sam środek.
-Michał, głupku, co Ty
robisz?
-Pokazuję wszystkim naszą
nową zdobycz.
-Zdobyć to Ty sobie możesz
medal a nie mnie! – Zaśmiałam się wesoło i uciekłam na bok sali.
Zostałam przedstawiona chłopakom, a Ci, którzy mieli już okazję mnie poznać,
dziwili się, że to ja. Czy można aż tak bardzo zmienić się przez 6 lat?
Najwidoczniej. Trening zaczął się bieganiem, rozciąganiem. Lekka rozgrzewka.
Później ćwiczyli w parach różne zagrania, na koniec zagrywkę.
-No chłopaki, możecie teraz
sobie pograć. – Oznajmił zadowolony trener.
-To, co, robimy chrzest
Lenie? – Na dźwięk swojego imienia przeraziłam się.
-Że, co proszę?
-Tylko jej za bardzo nie wymęczcie
– Odezwał się Nawrocki rozmawiając z drugim trenerem.
-Ale, że co? Ja nie chcę – Próbowałam
uciec im z Sali, ale byli szybsi. Kurek złapał mnie i przerzucił sobie przez ramię.
-Spoko Lena, tylko z nami zagrasz.
-Ale ja nie umiem grać w siatkę!
– Krzyknęłam głośno, na co wszyscy wybuchli śmiechem.
-Pokaż czego nauczył Cię braciszek,
mała – Krzyknął Zbyszek.
-Zbysiu, mała to jest Twoja..
-O nieee. Ona gra przeciwko mnie
– Powiedział wkurzony Zbyszek – Zobaczysz, że przegrasz.
-Taa? Taki jesteś pewien, no
to dawać, gramy. – On wie, że Lenie Ignaczak nie można rzucać wyzwań, bo zawsze
je podejmę. Tak więc znalazłam się w drużynie z Wlazłym, Kurkiem, Woickim, Kubiakiem
i Anastasijevicem. Po drugiej stronie siatki był Zatorski, Bartman, Winiar,
Cupko, Kłos i Kooistra.
Mecz był zacięty, a ja jak
przystało na pozycję libero w naszej drużynie rzucałam się do wszystkich piłek.
Nawet nie wiem, kiedy wygraliśmy 3;1. Na mojej twarzy malowało się zmęczenie
ale i wielki zaciesz z powodu dowalenia Zbysiowi.
-No i co Zbysiu, nie
pamiętasz już, że ze mną nie wolno się zakładać.
-Dobra dobra, teraz możesz
wybrać nagrodę. – Powiedział zawiedziony Bartman a Bartek szepnął mi jedynie na
ucho: zakupy. Uśmiechnęłam się szeroko.
-No wiesz Zbysiu, dopiero
się tu przeprowadziłam a wiem, że jest tu kilka świetnych galerii handlowych.
Może pomożesz mi je zwiedzić? – Uśmiechnęłam się szeroko, widząc minę Zbyszka a
cała Skra wiła się ze śmiechu po podłodze.
-Ale Lenka!
~*~
No to jest rozdział drugi. Mam nadzieję, że nie jest zły. Pisany był codziennie po kawałku. Akcja zaczyna się rozkręcać.
Serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze pod pierwszym rozdziałem. Dzięki Wam wiem, że nie piszę tego na marne. Dziękuję za każde dobre słowo, jak i te z krytyką.
Mam nadzieję, że przeczytacie dalsze losy Leny. I jej nowych przyjaciół.
Jeśli ktoś chciałby mi coś zasugerować chętnie o tym posłucham. Jeśli ktoś z Was chciałby mi coś przekazać to mój numer GG : 8021383
Serdecznie zapraszam do czytania mojego opowiadania. ; )
Macie jeszcze kilka moich ulubionych zdjęć :
Oglądacie dzisiejszy mecz Skra Bełchatów - Reprezentacja Polski ? :)
Co myślicie o meczu do pięciu wygranych setów po 15 pkt ? Mnie to jakoś się nie podoba :)
Czekam na Wasze zdanie :)
Pozdrawiam. Wasza lovely :*
Kolejny świetny rozdział ;D Fajne to zdjęcie w okularach, haha :D
OdpowiedzUsuńoczywiście,że rozdział nie jest zły jest genialny!
OdpowiedzUsuńniezłe fotki :D
również pozdrawiam i czekam na następny rozdział ;)
http://ewaa-farnaa-ef.blogspot.com/
mmmm...jaka dupeczka na 3 zdjęciu ;)
OdpowiedzUsuńświetnie czekam na następny rozdział ;)
http://sunnymornn.blogspot.com/ ;)
Jak tu weszłam nie spodziewałam się, że rozdział będzie taki dłuuuuuuuuuugi, ale bardzo mi się podoba. Nie lubię siatkówki (tak jak większości sportów), ale opowiadanie jest świetne i czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg!
OdpowiedzUsuńZapraszam - http://www.szarepaski.blogspot.com
bardzo fajne opo, świetnie piszesz, lubię taki styl ;)
OdpowiedzUsuńweny!
story-the-wanted.blogspot.com
Wow, ale długi :D Fajny, chociaż te krótkie lepiej się czytało ;)
OdpowiedzUsuńPojawiła się ocena.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog. Czekam na dalsza część. Zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://nastolatka-o-wszystkim-i-o-niczym.blogspot.com/?m=0
Masz extra bloga! Serio, a co do poprzedniego rozdziału i komentarzy : na serio nie piszesz tego na marne! Masz wielki talent pisarski... Czytając ten meeeeeeeeeeeegaa (;)) długi rozdział zauwazyłam jeden mały błąd : KIEDY PISAŁAŚ O TYM Winiarze I Szamponie TO NAPISAŁAŚ TAM : nie WIEŻĘ, a WIERZĘ pisze się przez ,,rz'', bo WIARA ... :) Zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńczerwoneokularki.blogspot.com
No faktycznie masz talent i obserwuje jako natuń. Proszę, odwdzięcz się-http://niebieskoka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWow! Prowadzisz ciekawego bloga, dodajesz świetne posty!
OdpowiedzUsuńChętnie z Tb pokoresponduję. ♥
Szczegóły na moim blogu: http://hoe-e.blogspot.com/
Pozdrawiam!
masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuń