-Ale Lenka!
-No co Zbysiu? Powiedziałeś,
że mogę wybrać nagrodę. – Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Taak, kocham Go
denerwować. Mogłabym tak cały dzień.
-No dobra chłopaki, jako, że
Zbyszek musi wykonać swoją karę, kończymy dziś trening pół godziny wcześniej –
Powiedział Nawrocki a Skrzaty zaczęły mi dziękować. Szybko zmyli się do szatni
a ja hali został tylko Nawrocki. – No dziewczyno, już jestem przekonany, że
dobrze zrobiłem zatrudniając Cię. – Uśmiechnął się do mnie i również wyszedł. I
wiecie co? Właśnie poczułam się szczęśliwa, tak naprawdę. Ruszyłam w stronę
szatni chłopaków i czekałam tam na Zibiego. Nie powiem, że nie mogłam przestać
się śmiać, gdy zobaczyłam jego minę.
-Mała…
-Zbyszek! Ja Ci mówiłam, że
ze mną nie wolno się zakładać. Cierp ciało, jak żeś chciało. – Uśmiechnęłam się
i przesłałam mu buziaka w locie.
-No dobra, ale to tylko
dlatego, że idziemy dzisiaj do klubu. – Wyszczerzył się w moją stronę i podał
mi swoje ramię. Chwyciłam go pod rękę i tak wyszliśmy z Energii. Dotarliśmy do
jego samochodu, Zbyszek otworzył przede mną drzwi od strony pasażera. Sam zaś
wrzucił swoją torbę na tylne siedzenie i zasiadł za kierownicą. Obraliśmy
kierunek Łódź, gdyż w Bełchatowie nie ma zbyt wielu dobrych sklepów. Całą drogę
śmialiśmy się, śpiewaliśmy płynące z głośników piosenki. Podróż minęła nam
zadziwiająco szybko. Kiedy stanęliśmy przed ogromną galerią moje oczy
zaświeciły się ze szczęścia, a na twarzy znajdował się wielki smajl. Spojrzałam
na Zbyszka.
-Jesteś pewna? Może jednak
nie? – Patrzył na mnie tymi swoimi ślepiami, ale ja byłam nieugięta. Otworzyłam
drzwi, zabrałam swoją torebkę i ruszyłam w kierunku galerii zerkając czy
Zbyszek wyszedł z samochodu. I Co? Wyszedł. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Zbysiu, a wspominałam, że
muszę sobie nowy strój kąpielowy kupić? – Uśmiechnęłam się odwracając się w
stronę mojego towarzysza a na jego twarzy w końcu zobaczyłam uśmiech. Szybko
zrównał się ze mną i ramię w ramię, ee poprawka, ramię w łokieć weszliśmy do
galerii. Od razu zaciągnęłam Zbyszka do mojego ukochanego H&M.
-Zbyszek a co powiesz o tej?
– Pokazałam mu koszulkę, która trzymałam w ręce. On tylko się uśmiechnął i
wygnał do przymierzalni. Ubrałam bluzkę i zawołałam Zbyszka, który powiedział,
że wyglądam w niej przecudownie. Ach ten Zbysiu. Wyszłam z przymierzalni i
udałam się do kasy. Zaraz obok mnie zmaterializował się Bartman.
-Kochanie, Ty wygrałaś
zakład, ja płacę. – Uśmiechnął się szeroko a ja czy chciałam, czy nie, odeszłam
od kasy. Wciągnęłam go do kolejnego sklepu. Niby był taki zły, ale chyba mu się
podobało. Udałam się do przymierzalni w celu założenia tej sukienki. .
Kiedy byłam już tylko w bieliźnie do przymierzalni wparował Zbyszek. Spojrzałam na niego
nieśmiało, a on tylko przeprosił i podał mi tą sukienkę. Nie wiedziałam co powiedzieć. Szybko założyłam sukienkę, którą
przyniósł Zibi. Spojrzałam w lustro. Łał, ma chłopak gust. Jest śliczna, muszę
ją kupić. Uśmiechnęłam się do siebie, myśląc o tym, że będę się w niej
Zbyszkowi podobała. Wyszłam z przymierzalni i znalazłam Zbyszka. Uśmiechnęłam
się do niego.
-Ta sukienka jest cudowna,
kupujemy ją. – Posłałam mu jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów, a on
odwdzięczył mi się tym samym. Podeszliśmy do kasy i Zbyszek zapłacił. Jednak
tak jak mu obiecałam, musieliśmy iść jeszcze po nowe bikini. Weszliśmy do
sklepu i zaczęłam się rozglądać. Widziałam kątek oka, że Zbyszek również szuka
tego jedynego kostiumu, w którym będę się mu podobała. Boże, czy ja się w nim
zakochuje?! Sama przed sobą musiałam się przyznać, że tak. Wychodzi moja
platoniczna miłość. Otrząsnęłam się kiedy Zbyszek położył rękę na moim
ramieniu.
-Co się dzieje? – Spojrzał
na mnie.
-Nic Zbysiu – Uśmiechnęłam się
sztucznie – pokaż co mi wybrałeś. – Spojrzałam na niego. Podał mi to bikini
. Uśmiechnęłam się.
-A przyjdziesz zobaczyć jak
w nim wyglądam? – Uśmiechnęłam się zadziornie idąc do przymierzalni. On jedynie
puścił mi oczko i uśmiechnął się tak seksownie. Wbiłam się szybko w bikini od
Zbyszka i stwierdziłam, że to jest to. Wyglądałam ślicznie. Zawołałam Zbyszka i
znów zerknęłam w lustro. On pojawił się szybko i wszedł do przymierzalni
zaciągając za sobą kotarę. Uśmiechnął się szeroko i położył swoje dłonie na
moich biodrach. Przez moje ciało przeszedł dreszczyk, bardzo przyjemny. Zbyszek
zbliżył swoją twarz do mojej i delikatnie musnął mój policzek. Uśmiechnęłam się
do niego.
-Dziękuję – Szepnęłam cicho.
-Nie masz za co. –
Uśmiechnął się – To ja powinienem Ci dziękować, że mnie zabrałaś ze sobą.
-Przestań głuptasie. –
Przytuliłam się do niego – Cieszę się, że jesteś. – Znów musnął mój policzek i
zniknął z przebieralni. O cholera. Ja się chyba w nim zakochałam. Przebrałam
się szybko i wyszłam. Poszliśmy zapłacić. Dalsze zakupy zleciały nam bez takich
incydentów. Po kilku godzinach ciągania Zbyszka po sklepach, zdecydowaliśmy
wrócić do domu. Po krótkiej drodze byliśmy już pod naszym blokiem. Wyszliśmy z
samochodu a Zbyszek zabrał wszystkie moje torby. Oj troszkę ich było. Ale jemu
również kupiliśmy coś. Obiecał, że założy to na dzisiejsze wyjście do klubu.
Pożegnaliśmy się przed drzwiami. Weszłam do domu.
***
-Bartek, jestem! – Krzyknęłam głośno – Za godzinę idziemy do klubu. Słyszałeś coś o tym?
-Bartek, jestem! – Krzyknęłam głośno – Za godzinę idziemy do klubu. Słyszałeś coś o tym?
-Nie drzyj się tak. –
Powiedział wychodząc ze swojego pokoju. – Słyszałem i radzę Ci się zbierać. –
Uśmiechnął się do mnie – A Ty co taka szczęśliwa? Czyżby nasz sąsiad tak na
Ciebie działał? – Zaśmiał się Kurek a ja uciekłam do swojego pokoju.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. I w myślach stwierdziłam: tak, on na mnie działa.
Zdecydowanie. Szybko wzięłam prysznic, wyprostowałam włosy. Nałożyłam lekki
podkład na twarz. Oczy podkreśliłam czarną kreską. Wytuszowałam rzęsy i
poleciałam do pokoju przebrać się w coś. Po jakichś 20 minutach zdecydowałam
się na to. Zdecydowanie ta sukienka
będzie pasowała do nowej koszulki Zbyszka. Uśmiechnęłam się do siebie stojąc
przed lustrem. Żakietu nie biorę, bo przecież jest ciepło. Punktualnie o 21
wyszłam ze swojego pokoju.
-No nare… - Kurek nagle
przerwał i wpatrywał się we mnie jak w jakiś święty obrazek. Zaczęłam się
śmiać.
-Weź się ogarnij. –
Pokazałam mu gustownie środkowy palec. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc
poszłam je otworzyć. Uśmiechnęłam się do stojących w nich Zbyszka i Michała.
Gdy ich miny wyglądały tak jak Kurka, wkurzyłam się.
-Sorry bardzo, ja z
facetami, którzy wyglądają jak upośledzeni nie idę – Weszłam do mieszkania.
-Lenkaa! – Usłyszałam
smutnych chłopaków. Zabrałam swoją kopertówkę i wyszłam z mieszkania
zostawiając ich z tyłu. Wyszłam przed blok i w tej chwili żałowałam, że nie
wzięłam nic na ramiona. No, ale trudno, na razie nie jest tak źle. Podeszłam do
auta Bartka i oparłam się o nie czekając aż oni zejdą. Po chwili z drzwi
wyłonili się moi towarzysze. Wsiedliśmy do samochodu, ja zajęłam miejsce z
przodu, obok Bartka, co równało się z niezadowoleniem pozostałej dwójki. Przez
całą drogę gadaliśmy, śmialiśmy się i śpiewaliśmy. Po 20 minutach byliśmy już
pod klubem. Weszliśmy tylnym wejściem. Ha nie ma to jak widok tych wszystkich
fanek. Atmosfera w klubie była świetna, muzyka idealna do tańczenia.
Podeszliśmy do stolika, przy którym siedzieli siatkarze. Kiedy mnie zobaczyli
uśmiechnęli się szeroko.
Ja natomiast zostałam porwana
na parkiet przez Szampona. Uwielbiałam z nim tańczyć. Po kilku piosenkach
wróciliśmy do stolika. Usiadłam między Zibim a Winiarem. Zabrałam piwo stojące
przed Zbyszkiem i upiłam kilka łyków. On jedynie się do mnie uśmiechnął. Cały
wieczór minął nam wspaniale. Koło północy, kiedy Zbyś usłyszał swoją ulubioną
piosenkę stwierdził, że muszę z nim zatańczyć. Tak więc zostawiliśmy wszystkich
i ruszyliśmy na środek parkietu. Oddaliśmy się temu tańcu. Było cudownie.
Bartman to świetny tancerz. Następnie z głośnika popłynęły dźwięki jakiejś
kołysanki. Nie zważaliśmy na jej słowa, muzykę. Zapomnieliśmy o tym gdzie
jesteśmy. Wtuliłam się w niego mocno, podniosłam głowę do góry i wpatrywaliśmy
się w swoje oczy. Magiczna chwila trwała. Nagle zauważyłam, że Jego twarz się
zbliża. Tak, chciałam tego. Popatrzyłam mu w oczy, co on odebrał jako pozwolenie.
Delikatnie dotknął wargami moich ust, a po chwili delikatnie, ale i namiętnie
mnie całował. Oderwaliśmy się od siebie po chwili, długiej chwili.
-Boże, Lenka. Jesteś
cudowna. – Powiedział z uśmiechem na ustach i znów zatopił się w głębokim
pocałunku.
Było im cudownie, lecz oboje
nie wiedzieli, że tej scenie z zazdrością przygląda się inny siatkarz…
~*~
No to jest trzeci rozdział. Myślę, że udany,
Dziękuję Wam wszystkim, że czytacie opowiadanie i komentujecie je szczerze.
Najbardziej jednak chciałabym podziękować Ewelinie, dzięki której ten blog istnieje :)
Mam nadzieję, że się podobało.
A teraz Kochani.
chciałabym Wam życzyć zdrowych, pogodnych, pełnych rodzinnej atmosfery Świąt, dużo zdrowia, szczęścia, miłości, udanego Sylwestra, rozpoczęcia Nowego Roku w towarzystwie bliskich Wam osób. Aby ten Nowy Rok był dla Was po stokroć piękniejszy niż ten.
Wesołych Świąt !
No i macie jeszcze mały prezent ode mnie :***